zklepy.pl
Image default

Za nami pierwszy dzień Mistrzostw Świata Juniorów. Power pokazał moc!

Mistrzostwa Świata Juniorów to świetne okno wystawowe, gdzie w akcji możemy podziwiać największe nadzieje NHL. Nic zatem dziwnego, iż ta impreza co roku elektryzuje sympatyków hokeja nie mniej niż światowy czempionat seniorów. Wczorajszego wieczoru w kanadyjskim Edmonton zainaugurowana została tegoroczna odsłona tego turnieju.

Finlandia – Niemcy 3:1 (1:0, 1:1, 1:0)
1:0 – Samuel Helenius (12:52),
1:1 – Jan-Luca Münzenberger (23:37, 5/4),
2:1 – Joel Määttä (27:38),
3:1 – Samuel Helenius (47:53).

Mistrzostwa otworzyło starcie Finlandii z Niemcami. Nasi zachodni sąsiedzi w składzie mieli czterech zawodników z polskimi korzeniami. Arkadiusz Dziambor, Maciej Rutkowski, Maksymilian Szuber i Jakub Borzęcki oraz ich koledzy musieli jednak przełknąć gorycz porażki. Dwie bramki dla Suomi zdobył Samuel Helenius. Rosły (mierzący 199 centymetrów wzrostu) center z systemu Los Angeles Kings najpierw otworzył wynik, gdy krążek odbił się od jego łyżwy, a w trzeciej tercji zdobył ostatnią bramkę po doskonałym dograniu kolegi. Niemcy przez cały mecz dzielnie walczyli, ale świetnie spisywał się Leevi Meriläinen, który obronił 23 z 24 strzałów na swoją bramkę. To on przyczynił się do zatrzymania Niemców, którzy w trzeciej tercji mieli doskonałe okazje do wyrównania. Bramka Heleniusa zamknęła jednak mecz i Finowie odnieśli pierwsze zwycięstwo w turnieju.

 

Rosja – Szwecja 3:6 (0:1, 1:2, 2:3)
0:1 – Oskar Olausson – Alexander Holtz, Helge Grans (5:24),
0:2 – Simon Edvinsson (27:39, 4/5),
0:3 – Emil Andrae (34:16, 5/3),
1:3 – Fiodor Swieczkow – Nikita Czibrikow, Kiriłł Tankow (36:28),
1:4 – Alexander Holtz – William Eklund, Emil Andrae (43:26),
2:4 – Matwiej Miczkow – Siemion Demidow (44:45),
3:4 – Matwiej Miczkow – Nikita Smirnow, Marat Chusnutdinow (45:26),
3:5 – Theodor Niederbach – Oskar Olausson, Simon Edvinsson (51:37),
3:6 – Daniel Ljungman – Simon Edvinsson (59:10).

Starcie „Sbornej” z „Trzema Koronami” obok meczu Kanady z Czechami okazało się być najobfitszym w gole meczem pierwszego dnia zmagań. Worek z bramkami już w szóstej minucie rozwiązał Oskar Olausson, który błysnął celnym strzałem sprzed bulika. Prowadzenie w drugiej tercji podwyższył Simon Edvinsson, który w okresie liczebnego osłabienia przejął krążek we własnej tercji i pognał na bramkę Jarosława Askarowa, pewnie pokonując nadzieję Nashville Predators. Trzybramkową przewagę zapewnił z kolei Emil Andrae, w momencie, kiedy na ławce kar przebywało dwóch Rosjan. Przed drugą przerwą pierwszego gola dla „Sbornej” zdołał zdobyć Fiodor Swieczkow, a krążek po drodze do bramki odbił się jeszcze od jednego ze szwedzkich graczy. Na początku decydującej odsłony podopieczni Tomasa Monténa dołożyli kolejne trafienie w podwójnej przewadze. Nadzieje Rosjan dwoma kuriozalnymi golami zdołał jeszcze przywrócić Matwiej Miczkow. Najpierw wpisał się on na listę strzelców, kiedy krążek przekroczył linię bramkową, tuż po tym jak poruszyła się bramka. W świetle najnowszych przepisów, był to jednak legalny gol. Następnie zagraniem z bekhendu zza bramki pokonał Jespera Wallstedta. Trafienia Theodora Niederbacha i Daniela Ljungmana wyjaśniły jednak, do kogo powędrują trzy punkty.

 

Czechy – Kanada 3:6 (3:3, 0:2, 0:1)
0:1 – Mason McTavish (04:00),
1:1 – Michal Gut – Jakub Brabanec, Jiří Kulich (07:42),
2:1 – Pavel Novak – David Jiříček, Ivan Ivan (11:32, 5/4),
3:1 – Stanislav Svozil – Michal Gut (12:23),
3:2 – Owen Power (12:46),
3:3 – Donovan Sebrango – Cole Perfetti, Connor Bedard (19:31),
3:4 – Ower Power – Cole Perfetti, Mavrik Bourque (28:50, 5/3),
3:5 – Owen Power – Mason McTavish, Cole Perfetti (30:15, 5/3),
3:6 – Olen Zellweger – Lukas Cormier, Jake Neighbours (53:22).

Reprezentacja Czech sprawiła naszpikowanej młodymi gwiazdkami Kanadzie znacznie więcej problemów, niż można było przypuszczać przed pierwszym wznowieniem. Najbardziej zażarta okazała się być pierwsza tercja tego pojedynku. Jako pierwszy bramkarza rywali napoczął Mason McTavish, jaki w indywidualnym stylu pokonał Jakuba Malka. Na odpowiedź naszych południowych sąsiadów nie trzeba było długo czekać. Pavel Novak wykończył dwójkową akcję przeprowadzoną z Davidem Jiříčkiem, choć Dylanowi Garrandowi do skutecznej interwencji zabrakło naprawdę niewiele. W 12. minucie Czesi niespodziewanie objęli prowadzenie, wykorzystując przewagę i niespełna minutę później podwyższyli je za sprawą Stanislava Svozila. Kanadyjczycy błyskawicznie złapali kontakt, a pierwsze spośród trzech tego wieczoru trafień zanotował Owen Power. Obydwie ekipy zjeżdżały na przerwę przy wyniku remisowym, gdyż na 29 sekund przed syreną wieszczącą koniec tercji gola zdobył Donovan Sebrango. Dwie kolejne odsłony miały już znacznie bardziej przewidywalny przebieg. W drugiej tercji hat-tricka skompletowała draftowa „jedynka” Buffalo Sabres, Owen Power. Wynik ustalił z kolei Olen Zellweger, wybrany w tym roku przez Anaheim Ducks.

 

USA U20 – Słowacja U20 3:2 (2:0, 1:0, 0:2)
1:0 – Matthew Knies (13:35, 5/3),
2:0 – Mackie Samoskevich (15:18, 5/4),
3:0 – Landon Slagert (32:42),
3:1 – Marek Chromiak (41:03, 5/4),
3:2 – Matek Chromiak (57:27).

Broniący tytułu Amerykanie w pierwszym meczu mierzyli się ze Słowakami. Ci postawili im twarde warunki, mimo tego, że po 33. minutach USA prowadziło już 3:0. Amerykanie dwie bramki zdobyli w przewadze i wydało się, że spokojnie utrzymają korzystny wynik do końca. Słowacy nie załamali się jednak, a w trzeciej tercji dwa gole zdobył Marek Chromiak. Nasi południowi sąsiedzi ambitnie walczyli o wyrównanie, ale zabrakło im już czasu. Mistrzowie Świata zwyciężyli zaledwie 3:2, choć mieli znaczną przewagę w liczbie celnych strzałów (31-11). 

 

 

Najnowsze artykuły

Mistrzowie Polski wygrali w Cortinie mimo porażki z Herning Blue Fox

Mikołaj Pachniewski

GKS Katowice z pierwszym zwycięstwem. Cztery gole Pasiuta

Mikołaj Pachniewski

MŚ Elity: Kanada triumfuje! Łotysze z historycznym medalem

Mateusz Pawlik

Skomentuj