Już jutro JKH GKS Jastrzębie zakończy swój udział w tegorocznej edycji Champions Hockey League. O godzinie 18.00 mistrzowie Polski rozpoczną pojedynek w norweskim Asker, a zwycięzca tego starcia zajmie trzecie miejsce w grupie.
To spotkanie już zapisało się w historii Jastrzębskiego Klubu Hokejowego, zanim jeszcze krążek po raz pierwszy został rzucony na środkowy bulik Askerhallen. Ekipa znad czeskiej granicy nie miała bowiem wcześniej sposobności, by podróżować na swój mecz samolotem. Pozostając jednak przy aspektach hokejowych, to podopieczni Róberta Kalábera mogą zostać pierwszym przedstawicielem Polskiej Hokej Ligi, który wygrał dwa spotkania grupowe Champions Hockey League.
Czy JKH GKS Jastrzębie można tytułować faworytem? Naszym spotkaniem zdecydowanie tak. W miniony wtorek pokonali Frisk Asker 4:3, choć wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu. Na dobrą sprawę, Norwedzy przez 40 minut byli zepchnięci do głębokiej defensywy. Trzecia tercja była już prawdziwą wymianą ciosów, ale to drużyna z Jastrzębia-Zdroju wyszła z niej zwycięsko.
Na razie nic nie wskazuje na to, by jutro miało być inaczej. Choć jastrzębianie mogli liczyć na tydzień odpoczynku (jakiego już dawno nie zaznali), to ich jutrzejsi rywale wciąż walczyli na froncie ligowym. W minionym tygodniu przytrafiły im się jednak dwie porażki. W czwartek musieli uznać wyższość Stjernen Hockey (1:2), a w sobotę ulegli po rzutach karnych Vålerendze (6:7). Ich sytuacji nie poprawia również fakt, iż drużyna z Akershus posłała do boju zaledwie trzy formacje.
Sztab trenera Kalábera nie próżnuje. Jastrzębianie przybyli dziś do Norwegii, gdzie wieczorem zaplanowano pierwszy trening. Już jutro z rana czekają ich kolejne zajęcia na lodzie, a następnie analiza wideo, która ma ich przygotować lepiej do starcia, jakie rozpocznie się o 18.00.