Pierwszy występ na Mistrzostwach Świata i… pierwszy gol. Paweł Zygmunt skorzystał wczoraj na koronkowej akcji biało-czerwonych oraz świetnym podaniu Patryka Wronki, dokładając sporą cegiełkę do zwycięstwa z Estonią. Napastnik HC Litvínov zaznacza jednak, że jeden z najcięższych pojedynków naszą reprezentację czeka już jutro.
Biało-czerwoni udanie zainaugurowali turniej Mistrzostw Świata dywizji IB w Tychach, zwyciężając 3:0 z reprezentacją Estonii. Dla Pawła Zygmunta – zdobywcy drugiego gola – był to pierwszy występ na imprezie tej rangi.
– Szkoda, że nie udało mi się wcześniej zadebiutować w turniejach o randze Mistrzostw Świata. Niestety, ale był koronawirus. Teraz pokazaliśmy jednak, że potrafimy grać i cel na ten turniej jest jeden – chcemy to wygrać. W tym meczu kluczowym momentem była bramka na 2:0. Potem jednak wkradło się rozluźnienie, ale udało się nam zdobyć trzecią bramkę i dowieźć wynik do końca – analizował Paweł Zygmunt.
Estończycy byli w ostatnich miesiącach etatowym rywalem Polaków. Kolejnym aspektem jest fakt, iż ichniejszą reprezentację prowadzi trener Jussi Tupamäki – na co dzień szkoleniowiec KH Energi Toruń, który w ataku skorzystał z usług swoich klubowych podopiecznych: Roberta Arraka oraz Vadima Vasjonkina.
– Byliśmy przygotowani do tego, jak zagrają Estończycy. Zagrali dokładnie tak, jak widzieliśmy na wideo. Zagrali tak, jak ostatnio w sparingu z Litwinami i niczym nas nie zaskoczyli. Trzeba przyznać, że Robert Arrak z Torunia i Robert Rooba stwarzali nam najwięcej kłopotów i robili różnicę w tym zespole – przyznał hokeista rywalizujący na co dzień w rozgrywkach czeskiej ekstraligi.
Już jutro Polaków czeka niezwykle ważne starcie z reprezentacją Ukrainy. Nasi wschodni sąsiedzi są obok Japończyków typowani jako ekipa, która może pokrzyżować szyki podopiecznym Róberta Kalábera.
– To zwycięstwo jest ważne, ale dla nas teraz ważniejsze jest to, by się dobrze przygotować do meczu z Ukrainą. Wiemy, że będą walczyć, bo każdy wie, jaka niestety jest sytuacja na świecie, więc chłopaki na pewno dadzą z siebie wszystko. Było wiele artykułów na temat tego, że kadrowicze musieli wydostawać się za granicę. Wiadomo, mają teraz ciężko, więc tym większy szacunek, że w ogóle przystępują do tego turnieju. Myślę, że trzeba się dobrze przygotować, wygrać i udowodnić że zasługujemy na grę dywizję wyżej – zaznaczył 22-letni hokeista.
Stwierdzenie, iż inauguracja Mistrzostw Świata nie przyciągnęła tłumów, byłoby sporym eufemizmem. Spory wpływ na taką sytuację miała cena biletów, na którą zwrócił również reprezentant Polski.
– Ukraina i Japonia będą grały dobry hokej. Na pewno nie ułatwią nam zadania. Ukraińcy to zawsze byli ciężcy rywale. Dobrze jeżdżą na łyżwach i technicznie też wyglądają dobrze. Japończycy to także ciężki przeciwnik, ale jesteśmy dobrej myśli. Mam też nadzieję, że na te kolejne mecze przyjdzie więcej kibiców, a ceny biletów mogą pójść w dół, bo niestety, ale wydaje mi się że dla normalnego kibica z całą rodziną, ta cena jest troszkę zbyt wygórowana – Zygmunt odniósł się również do kontrowersyjnej wyceny wejściówek na tyski czempionat.