Wczorajszy mecz biało-czerwonych z reprezentacją Ukrainy kosztował nas niemało emocji. Ostatecznie, nasi reprezentanci sięgnęli po cenne zwycięstwo zainkasowane po rzutach karnych, choć do końca musieliśmy drżeć o wynik. W starciu z dzisiejszym rywalem nie przewidujemy jednak podobnego scenariusza.
20.00 Serbia – Polska
Już dziś podopieczni Róberta Kalábera mogą, a właściwie muszą wykonać kolejny krok w kierunku powrotu na zaplecze Elity światowego hokeja. Reprezentacja Serbii to zdecydowanie najsłabszy rywal w stawce tegorocznych Mistrzostw Świata dywizji IB w Tychach. Jej bilans mówi sam za siebie. W dwóch meczach ekipa z Bałkanów zanotowała dwie dotkliwe porażki: na inaugurację turnieju przegrała aż 0:8 z Japonią, zaś dzień później uległa Ukrainie 0:7.
Należy przyznać, iż powyższe wyniki stanowią najniższy wymiar kary. Organizacja taktyczna w grze Serbów odstaje znacznie od standardów, jakie panują na trzecim szczeblu światowego czempionatu. Sporo do życzenia pozostawia także gra Arsenije Rankovicia, który niejednokrotnie nie ma jednak wiele do powiedzenia, wyjmując do tej pory krążek z bramki piętnastokrotnie.
Po niezwykle stresogennym starciu Polski z Ukrainą ciężko jest wyobrazić sobie lepszego rywala do przełamania. Żaden inny scenariusz niż okazałe zwycięstwo „Orłów” nie wchodzi bowiem w grę. To także świetna okazja dla Johna Murraya, który może powalczyć o drugie czyste konto. Miejmy nadzieję, iż dziś późnym wieczorem nasza cała uwaga będzie skupiona już wyłącznie na pierwszomajowym boju z Japonią.