JKH GKS Jastrzębie odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w Champions Hockey League. Mistrzowie Polski pokonali po emocjonującym meczu Frisk Asker 4:3, choć w pierwszych dwóch tercjach udało im się zdominować rywali.
Pojedynek z Frisk Asker miał być dla jastrzębskiej publiczności pożegnaniem z Hokejową Ligą Mistrzów. Hokeiści znad czeskiej granicy nie potrzebowali jednak dodatkowej motywacji, gdyż perspektywa odniesienia pierwszego od blisko dwóch lat zwycięstwa przez polski zespół w ramach tych rozgrywek była już kusząca sama w sobie.
Podopieczni Róberta Kalábera ambitnie przystąpili do tego spotkania, niemalże od samego początku zamykając rywali w ich własnej tercji. Przyniosło to efekt w 9. minucie, gdy Martin Kasperlík pokonał bramkarza strzałem mierzonym na dalszy słupek. Już niespełna minutę później mistrzowie Polski podwyższyli prowadzenie, gdy na listę strzelców strzałem z najbliższej odległości wpisał się Radosław Nalewajka.
Nie inaczej było w drugiej tercji. Jastrzębianie rozpoczęli ją z przytupem, zdobywając gola dzięki składnej akcji Macieja Urbanowicza i Frenksa Razgalsa. Potrzebowali do tego zaledwie 32 sekund od pierwszego wznowienia. Można śmiało powiedzieć, że to na dobre „zabiło” ten mecz. Co prawda gospodarze wciąż utrzymywali to spotkanie pod kontrolą, lecz nie atakowali już tak zawzięcie bramki strzeżonej przez Henrika Fayena Vestavika. Przyjezdni z Norwegii także nie zademonstrowali hokejowych argumentów, które pozwoliłyby im odwrócić losy dzisiejszych zawodów.
Na więcej emocji przyszło nam czekać do decydujących dwudziestu minut. Przedstawiciele norweskiej ekstraligi zanotowali pierwsze trafienie, gdy Mikkel Christiansen skutecznie ulokował krążek w niemalże pustej bramce. Hokeiści dowodzeni przez Jana André Aaslanda poczuli wiatr w żaglach i wykorzystali następną przewagę. Trener Kaláber zdecydował się wziąć przysługujący mu czas, by uspokoić grę swoich zawodników. Przyniosło to natychmiastowy efekt, bowiem już minutę później czwartą zdobył Egils Kalns. To nie był jednak koniec wrażeń. Norwegowie nie zmarnowali również kolejnego okresu gry w przewadze i do końcowej syreny walczyli o dogrywkę. Gospodarze dowieźli jednak bezpiecznie wynik do końcowej syreny.
Mistrzów Polski czeka teraz zasłużony odpoczynek. Po wyczerpującym okresie, mają teraz w terminarzu wolny tydzień. Za siedem dni skrzyżują kije w rewanżowym pojedynku z Frisk Asker, z kolei dwa dni później podejmą u siebie GKS Tychy.
JKH GKS Jastrzębie – Frisk Asker 4:3 (2:0, 1:0, 1:3)
1:0 – Martin Kasperlík – Samuel Mlynarovič, Roman Rác (8:44),
2:0 – Radosław Nalewajka – Łukasz Nalewajka, Dominik Jarosz (9:35),
3:0 – Maciej Urbanowicz – Frenks Razgals, Arkadiusz Kostek (20:32),
3:1 – Mikkel Christiansen – Jimi Kuronen, Viktor Granholm (50:01),
3:2 – Esbjørn Fogstad Vold – Magnus Geheb, Niklas Nevalainen (53:09, 5/4),
4:2 – Egils Kalns – Roman Rác, Rusłan Baszyrow (54:19),
4:3 – Niklas Nevalainen – Nicolay Andresen, Magnus Geheb (58:14, 5/4).
Strzały: 43 – 15.
Minuty karne: 4 – 4.
JKH GKS: Kieler – Kostek, Bahalejsza; Urbanowicz, Pavlovs, Razgals – Górny, Bryk; Baszyrow, Rác, Kalns – Ē. Ševčenko, Kamienieu; Kasperlík, Mlynarovič, A. Ševčenko – Horzelski, Gimiński; R. Nalewajka, Jarosz, Ł. Nalewajka.
Trener: Róbert Kaláber.
Frisk: Vestavik – Bovim, Bolling Vaaler; Fogstad Vold, Geheb, Jensen – Kuronen, Thomassen; Bjørndal, Tveter, Christansen – Nevalainen, Andresen; Rian, Wold, Granholm oraz Hilbertsen.
Trener: Jan André Aasland.