zklepy.pl
Image default

Naszym okiem: Podsumowujemy drugą rundę Polskiej Hokej Ligi

Druga runda Polskiej Hokej Ligi przyniosła nam odpowiedź na pytanie, kto ostatecznie zamelduje się na zbliżającym się turnieju o Puchar Polski. W trakcie minionych ośmiu kolejek nie brakowało niespodziewanych zwrotów akcji, a wiele rozstrzygnięć udowodniło, iż sport nie zawsze ma wiele wspólnego z logiką i zdrowym rozsądkiem.

Re-Plast Unia Oświęcim – problemy zbudowały zespół

Wynik sportowy: Podopieczni Toma Coolena drugą rundę zaczęli od porażki z KH Energą Toruń 2:6. Jednak to była ich ostatnia przegrana w tej rundzie. Może i kiepsko zaczęli, ale za to fantastycznie skończyli. Po drodze, oświęcimianie się wykruszyli, a szkoleniowiec biało-niebieskich mógł w niektórych meczach liczyć na zaledwie trzech obrońców. Kolejne zwycięstwa tylko napędzały tę drużynę. Tom Coolen dobrze przygotował zespół taktycznie wobec kiepskiej sytuacji kadrowej i wyszedł z tego praktycznie bez szwanku. O postawie oświęcimian w drugiej rundzie może świadczyć liczba zebranych punktów. Na 8 meczów, zainkasowali aż 20 punktów. Oprócz porażki na początku rundy, stracili punkt w wygranym po rzutach karnych meczu z GKS-em Katowice.

Mocne ogniwoAndrej Themár

Słowacki napastnik świetnie odnalazł się w układance Toma Coolena. Tworzy on zgrany tercet z Victorem Rollinem Carlssonem i Teddym Da Costą. To oni najczęściej punktują w zespole. Wydaje się jednak, że Słowak w końcu nawiązał do pierwszego swojego sezonu w barwach Re-Plast Unii Oświęcim. W całej drugiej rundzie zdobył 9 bramek, a ponadto zanotował 3 asysty. Jest wiodącą postacią swojego zespołu i gdyby nie jego forma, być może Re-Plast Unia nie byłaby tak wysoko.

Słabe ogniwo: Clarke Saunders

Kanadyjski bramkarz w ostatnich meczach był nieobecny. Narzeka bowiem na uraz pachwin. Jednak nadal nie przypomina on siebie z pierwszego sezonu spędzonego w Re-Plast Unii Oświęcim. W drugiej rundzie grał w 6 meczach i puszczał średnio 3 bramki na mecz. Ponadto jego interwencje były skuteczne w 89,8%. To bardzo mało jak na bramkarza drużyny aspirującej o najwyższe cele.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

GKS Katowice – wieczny lider

Wynik sportowy: Katowiczanie od pierwszej rundy zajmują pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Nikt nie może ich zepchnąć z fotelu lidera. Jednak w ostatnich meczach, to hokeiści Re-Plast Unii Oświęcim nawiązali walkę i teraz depczą po piętach zespołowi prowadzonemu przez Jacka Płachtę. Hokeiści GieKSy stracili punkty z Zagłębiem Sosnowiec (0:2), KH Energą Toruń (1:2) i Re-Plast Unią Oświęcim (2:3 po karnych). Liderzy tabeli grają bardzo dobry, widowiskowy hokej. Ich zawodnicy są w czubie klasyfikacji kanadyjskiej. Świetnie wygląda pierwsza formacja tego zespołu, a gra Grzegorza Pasiuta z Patrykiem Wronką wygląda tak, jakby znali się od dziecka. Trudno, by trzy kiepskie mecze przykryły obraz bardzo dobrego sezonu i dobrej rundy w wykonaniu katowiczan.

Mocne ogniwo: Grzegorz Pasiut

Ten 34-letni napastnik, udowadnia że nadal należy do najlepszych zawodników naszej ligi. W samej drugiej rundzie środkowy GieKSy zdobył 5 bramek i zanotował 9 asyst. To bardzo dobry wynik. Katowicki napastnik dobrze rozumie się ze swoimi partnerami w ataku. Bartosz Fraszko i Patryk Wronka sporo zyskują na grze obok tak doświadczonego i utalentowanego zawodnika. Pasiut podczas drugiej rundy ani razu nie był karany minutami karnymi, co jeszcze bardziej podkreśla jego wartość dla drużyny.

Słabe ogniwo: Igor Smal

21-letni zawodnik pochodzący z Gdańska był swego czasu uważany za spory talent. Ten zawodnik niewątpliwie posiada ogromne umiejętności, które jednak nie ujrzały światła dziennego w katowickiej „Satelicie”. Kiepskie występy młodego zawodnika nie napawają optymizmem. Wydaje się, że od zawodnika tego kalibru można wymagać więcej. Fakty? W 7 meczach ani bramki, ani asysty. W protokole meczowym zapisał się raz. W meczu z JKH GKS-em Jastrzębie, napastnik GieKSy otrzymał aż 52 minuty karne za bójkę z Vitālijsem Pavlovsem. Jednak to chyba nie tego oczekiwali włodarze katowickiego klubu, zatrudniając tego zawodnika.

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, ludzie uprawiający sporty i w budynku

KH Energa Toruń – pierwszy cel zrealizowany

Wynik sportowy: Torunianie drugą rundę rozpoczęli błyskotliwie, bo od wysokich wygranych na wyjeździe z Re-Plast Unią Oświęcim (6:2) i z Ciarko STS-em Sanok (10:3). Dokładając do tego zwycięstwa z Zagłębiem Sosnowiec i TAURON Podhalem Nowy Targ, KH Energa Toruń legitymowała się najlepszą serią w lidze. Później nie było już jednak tak kolorowo, bo trzy porażki z rzędu postawiły toruńskie losy awansu do Pucharu Polski nad przepaścią. Torunianie musieli wtedy liczyć już nie tylko na własne zwycięstwo, ale i korzystne wyniki innych spotkań. Podopieczni Jussiego Tupamäkiego pokonali jednak GKS Katowice, choć do ostatniej kolejki musieli czekać na końcowe rozstrzygnięcia. Ostatecznie torunianie rzutem na taśmę po raz drugi z rzędu zakwalifikowali się do Pucharu Polski, co jest dla nich sporym osiągnięciem i powodem do zadowolenia.

Mocne ogniwa: Conrad Mölder, Michaił Szabanow

Estoński golkiper z fińskim paszportem był jasnym punktem KH Energi Toruń w drugiej rundzie. To dzięki jego fenomenalnej postawie torunianie wygrali z GKS-em Katowice 2:1. Poza tym spotkaniem, pierwszy bramkarz KH Energi również spisywał się bez zarzutu. Zresztą świadczą o tym liczby. Mölder w siedmiu meczach bronił ze skutecznością na poziomie 92,9%.

Michaił Szabanow to najskuteczniejszy zawodnik KH Energi w starciach drugiej rundy. Rosyjski skrzydłowy zgromadził na swoim koncie 11 punktów za 7 bramek i 4 asysty. Najlepszy mecz zaliczył w Sanoku, gdzie zdobył hat-tricka i dorzucił do tego dwie asysty. Był jednym z najbardziej wyróżniających się napastników w każdym meczu, choć w starciach z mocniejszymi rywalami nieco przygasł.

Słabe ogniwa: Michał Kalinowski, Henri Limma.

Młodszy z braci Kalinowskich zdecydowanie gra poniżej oczekiwań. Na swoim koncie zapisał zaledwie jedną bramkę, choć okazji do gry mu nie brakowało, gdyż trener Tupamäki ustawiał go w pierwszej formacji. To jednak nie przełożyło się na dorobek punktowy Michała Kalinowskiego. Toruńscy kibice zdecydowanie liczyli na więcej.

Limmę wprawdzie w tej rundzie bronią punkty, ale gra pozostawia wiele do życzenia. Fiński jeździec bez głowy robi dużo szumu na lodzie, ale mało z tego pożytku. Do tego był też drugi w zespole, po Aleksandrze Rodionowie, pod względem liczby minut kar. Od obcokrajowca oczekuje się więcej. Ma być on liderem zespołu, a w tej roli zupełnie się nie spełnia.

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, ludzie grający w hokeja na lodzie i w budynku

JKH GKS Jastrzębie – pucharowy zawód

Wynik sportowy: Jastrzębski Klub Hokejowy bezdyskusyjnie może spisać drugą rundę na straty. Zadyszka spowodowana nawałem meczów dopadła miejscowych hokeistów prędzej niż później, co przełożyło się na kilka niewytłumaczalnych porażek. Podopieczni Róberta Kalábera w szczególności mogą pluć sobie w brodę za porażkę z Ciarko STS-em Sanok. Wbrew pozorom, jeszcze na trzy kolejki przed zakończeniem rundy znajdowali się oni w bardzo dobrym położeniu. W starciu z trzema najniżej notowanymi drużynami wystarczył im komplet punktów, by przystąpić do kolejnej próby obrony trofeum Pucharu Polski. Mistrzowie Polski kompletnie zawiedli jednak swych fanów porażką na Podkarpaciu. W tym układzie było to równoznaczne z tym, iż ich pojedynek z Comarch Cracovią nie mógł zakończyć się brakiem zdobyczy punktowej. Po słabym początku, w fantastycznym stylu udało im się powrócić do gry i objąć prowadzenie. W ostatnich dwudziestu minutach zaprzepaścili jednak całkowicie swój cały wysiłek, przegrywając ostatecznie 3:5.

Mocne ogniwa: Roman Rác, Patrik Nechvátal.

Roman Rác to jeden z niewielu hokeistów JKH, do których postawy można podejść bez żadnych obiekcji. Od początku sezonu stanowi on bardzo pewny punkt zespołu, nie zawodząc w najważniejszych momentach. W drugiej rundzie jego średnia punktów wyniosła jedno „oczko” na mecz, gdyż zdobył cztery gole oraz zanotował cztery asysty. Nad czeską granicą cieszą się, iż przed sezonem udało im się zatrzymać filigranowego centra w ich szeregach na kolejne dwa lata.

Patrik Nechvátal notował niegdyś lepsze statystyki indywidualne, lecz czasami również i on jest bezradny wobec rażących błędów partnerów z defensywy. Jego konto w znacznym stopniu obciąża porażka z Re-Plast Unią Oświęcim (2:5), lecz w meczu z Comarch Cracovią dwoił się i troił, by wywalczyć awans do Pucharu Polski. To mu się jednak nie udało. Lista meczów, po których jego koledzy winni byli mu duże piwo, jest jednak znacznie dłuższa.

Słabe ogniwo: Frenks Razgals.

Po pierwszej rundzie wydawało się, iż łotewski napastnik może wyrosnąć na jednego z najlepszych snajperów tegorocznych rozgrywek. Zaimponował on bowiem swą regularnością, wpisując się na listę strzelców w pięciu następnych kolejkach. 25-latek wyróżniał się na lodzie sporą elegancją i zwinnością swych ruchów, a jego popisowym numerem stały się zabójcze starcia jeden na jednego, które wykorzystywał z wręcz dziecinną łatwością. W drugiej rundzie nie udało mu się jednak powiększyć swojego bramkowego dorobku, asystując raptem dwukrotnie. Reprezentant Łotwy rozpoczął zmagania trzeciej rundy od gola, toteż w Jastrzębiu-Zdroju wierzą, iż oznacza to powrót do formy z początku rozgrywek.

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba i w budynku

Comarch Cracovia – obniżone loty

Wynik sportowy: Krakowianie w tej rundzie wygrali cztery mecze i tyle samo razy przegrali. Ekipa dowodzona przez Rudolfa Roháčka była jednak groźna dla wszystkich, za sprawą nowych wzmocnień. Ze wszystkich zawodników, którzy zameldowali się w grodzie Kraka, najlepiej prezentował się Grigorij Miszczenko. Rosjanin dobrze wkomponował się do pierwszego ataku i siał najwięcej postrachu pod bramką rywali. Krakowianie do końca walczyli o awans do Pucharu Polski. Wydawało się, że nic nie może im go odebrać, ale po przegranej w Nowym Targu zrobiło się gorąco. „Pasy” musiały wygrać z JKH GKS-em Jastrzębie i po znakomitym spotkaniu, rzutem na taśmę zakwalifikowały się do Pucharu Polski. Dla Cracovii będzie to powrót do tych rozgrywek po czterech sezonach. Ostatni raz krakowianie w Pucharze Polski grali w sezonie 2016/2017. To z pewnością cieszy sympatyków Cracovii, a ich wysoka forma jest dobrym prognostykiem przez Pucharem Kontynentalnym.

Mocne ogniwa: Damian Kapica, Erik Němec

Ta dwójka doskonale się rozumie na lodzie. Nie bez przyczyny są najlepiej punktującymi zawodnikami Cracovii. Kapica przyzwyczaił nas już do takiej gry i bycia liderem zespołu, ale dla Czecha to zupełnie nowy rozdział. W poprzednim sezonie nie prezentował się aż tak dobrze. Obaj legitymują się średnią asysty na mecz, co stanowi znakomity wyczyn, ale też potwierdza, że punktują oni regularnie w każdym meczu. Do tego Kapica zdobył pięć bramek, a Němec cztery. Na ten moment to zdecydowanie najmocniejsze ogniwa w talii czeskiego szkoleniowca.

Słabe ogniwo: Martin Dudáš

Kapitan Comarch Cracovii to zdecydowanie najgorszy zawodnik swojego zespołu. Niewnoszący nic w ofensywie i popełniający kardynalne błędy w obronie. Nie tak to powinno wyglądać. Na dodatek Dudáš często za bezmyślne faule ląduje na ławce kar, osłabiając swój zespół. Zastanawia nas to, dlaczego Czech wciąż znajduje się w krakowskim klubie. Krążą plotki, że dlatego, iż zna kilka języków obcych i trenerowi Roháčkowi służy jako tłumacz.

Może być zdjęciem przedstawiającym 6 osób, w budynku i tekst „TRUE 6 ORSTWO BUDOWLANE Nike Nike MA”

Ciarko STS Sanok – potrzeba stabilizacji

Wynik sportowy: Ciarko STS Sanok bez dwóch zdań należał w drugiej rundzie do jednych z najatrakcyjniejszych do oglądania drużyn. Hokeiści z grodu Grzegorza tworzyli świetne widowiska w starciach z GKS-em Tychy (5:4), GKS-em Katowice (4:5), JKH GKS-em Jastrzębie (4:3) czy też Comarch Cracovią (4:5). Początek sezonu w ich wykonaniu nie należał do najłatwiejszych, lecz z biegiem czasu wszystkie tryby zaczęły się zazębiać. Obecnie ekipa z Podkarpacia nie może być już przez nikogo lekceważona. Największą wpadką była sromotna porażka z KH Energą Toruń (3:10), lecz w dłuższej perspektywie można ją traktować jako wypadek przy pracy. Sanoczan wciąż ciężko jest traktować jako poważnych kandydatów do medalu, ale widać, iż drużyna poczyniła spory progres względem minionego sezonu.

Mocne ogniwa: Toni Henttonen, Aleksi Hämäläinen.

Nie jest przypadkiem, iż zwyżka formy STS-u Sanok zbiegła się z lepszą dyspozycją Toniego Henttonena oraz Aleksiego Hämäläinena. Obydwaj fińscy napastnicy należą obecnie do niekwestionowanych liderów drużyny, nadając jej tonu. Pierwszy z nich to jeden z najlepiej punktujących zawodników drugiej rundy. W 8 meczach zdobył aż 9 bramek, do których dołożył 5 asyst. Hämäläinen zapisał w tym czasie na swym koncie 9 asyst oraz 2 trafienia.

Słabe ogniwo: Patrik Spěšný.

Dla czeskiego bramkarza nie był to najbardziej udany rozdział w jego karierze. W barwach KH Energi Toruń śmiało można było go stawiać w czołówce golkiperów PHL, lecz w Sanoku jego notowania spadły. Jego konto obciąża wiele goli, których śmiało można było uniknąć. Nic zatem dziwnego, iż wróbelki ćwierkają o tym, że działacze rozglądają się za nowym bramkarzem, by wzmocnić konkurencję na tej pozycji.

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, ludzie uprawiający sporty i w budynku

GKS Tychy – kryzys trwa

Wynik sportowy: Jest to niewątpliwie póki co najsłabszy sezon w wykonaniu trójkolorowych na przestrzeni ostatnich lat. Powodów tego stanu rzeczy jest kilka. Jednak patrząc na grę GKS-u Tychy w drugiej rundzie można złapać się za głowę. Na 8 spotkań, tyszanie wygrali zaledwie 3 z nich. Na to składają się zwycięstwa z najsłabszą drużyną ligi – TAURON Podhalem Nowy Targ 6:1, z będącą w dołku KH Energą Toruń 6:0 i z niestabilną drużyną Zagłębia Sosnowiec 7:4. U siebie przegrali zaś z Ciarko STS-em Sanok 4:5 i z Comarch Cracovią po dogrywce 1:2. Gdyby wziąć pod uwagę tylko mecze z drugiej rundy, podopieczni Krzysztofa Majkowskiego zajmowaliby obecnie siódmą lokatę, z dorobkiem 10 punktów. To była fatalna runda w wykonaniu GKS-u Tychy.

Mocne ogniwa: Dienis Sierguszkin, Christian Mroczkowski

Druga runda była zdecydowania lepsza dla Rosjanina. Widać, że nowy nabytek tyszan powoli odbudowuje formę po kiepskim starcie sezonu. Dobrze wygląda jego współpraca z innymi zawodnikami. Ma wsparcie od Jegora Fieofanowa i Jakuba Witeckiego i wydaje się, że jest to jedna z lepiej wyglądających formacji jego zespołu. Poziomem odstaje jeszcze Fieofanow, ale być może i on wkrótce zaskoczy. Sierguszkin w 8 meczach zanotował 9 punktów za 6 goli i 3 asysty.

Popularny „Mroczek” w końcu odpalił. Pierwsza runda w jego wykonaniu była solidna jednak bez fajerwerków. Tym razem jednak udało mu się ponownie zaistnieć. Jest najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu w drugiej rundzie. W 8 spotkaniach zdobył 10 punktów i był wiodącą postacią swojej drużyny. Znów powoli zaczyna czarować swoją techniką, ale jesteśmy przekonani, że ma jeszcze spore rezerwy.

Słabe ogniwa: Jegor Fieofanow, Marek Biro

Rosjanin może pozazdrościć koledze z linii ataku skuteczności. Bowiem jego dorobek bramkowy po ośmiu meczach to aż jedna bramka. Dołożył do tego niewiarygodną liczbę asyst, bo… aż dwie. To oczywiście zdanie podparte ironią, ale fakty są takie że Fieofanow wygląda najgorzej spośród Rosjan, którzy dołączyli do tyskiego klubu przed sezonem.

Słowacki defensor niemal od początku jego przygody w tyskim klubie wygląda na zagubionego w akcji. Często w obronie ratuje się swoimi dobrymi warunkami fizycznymi, ale nie zawsze. Często popełnia dość proste błędy przy wyprowadzeniu krążka z tercji. W ofensywie nie daje praktycznie niczego od siebie. W tercji rywala jest po prostu statystą.

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie uprawiający sporty i w budynku

Zagłębie Sosnowiec – nieszczęście goni nieszczęście

Wynik sportowy: Wynik Zagłębia Sosnowiec osiągnięty w drugiej rundzie można ocenić jako poprawny. Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich przyszło występować hokeistom z Zagłębia Dąbrowskiego, to można pokusić się jednak o stwierdzenie, iż zaliczyli oni przyzwoitą rundę. Trener Grzegorz Klich musiał zmagać się z nieustannym kryzysem, spowodowanym kontuzjami. Najbardziej bolesna ukazała się być strata Jewgienija Nikiforowa, który należy przecież do najlepszych strzelców bieżących rozgrywek. Sosnowiczanie sprawili nie lada niespodzianki ogrywając Comarch Cracovię i GKS Katowice, a także stoczyli bardzo wyrównane pojedynki z GKS-em Tychy czy też KH Energą Toruń. Wysokie porażki z Re-Plast Unią Oświęcim (2:9) i JKH GKS-em Jastrzębie (1:7) chluby im jednak nie przynoszą.

Mocne ogniwo: Martin Przygodzki.

Martin Przygodzki przejął pałeczkę lidera pod nieobecność Jewgienija Nikiforowa. Reprezentant Polski wpisywał się do meczowego protokołu w każdym meczu, za wyjątkiem spotkania z KH Energą Toruń. Stanowi on nieoceniony atut sosnowiczan w przewagach. 30-letni hokeista rodem z Trenczyna wyraźnie odżył nad Brynicą po słabszym sezonie w Re-Plast Unii Oświęcim.

Słabe ogniwo: Aleksandr Wasiljew.

Aleksandr Wasiljew jest jednym z najlepszych asystentów tego sezonu PHL, lecz wymaga on odpowiednich partnerów, by wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Bez pomocy Jewgienija Nikiforowa jego blask zdecydowanie przygasł, a on sam nie nadawał już tonu w takim samym stopniu, jak miało to miejsce w pierwszej rundzie. Mimo wielu asyst na koncie, w pojedynkę nie stanowi przesadnie dużego zagrożenia dla bramkarza rywali. W ośmiu meczach drugiej rundy nie udało mu się zainkasować ani jednego gola.

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, ludzie grający w hokeja na lodzie i w budynku

TAURON Podhale Nowy Targ – światełko w tunelu

Wynik sportowy: Nowotarżanie przyzwyczaili nas już do porażek, ale w tej rundzie stać ich było na heroiczny bój z Comarch Cracovią, który padł łupem podopiecznych Andrieja Gusowa. Był to iście szalony mecz, w którym o zwycięstwie zadecydowały rzuty karne. Tam znakomicie spisał się Paweł Bizub broniąc wszystkie pięć najazdów. Poza tym można było zauważyć pewną tendencję zwyżkową w formie Podhala, choć mankamentów wciąż było sporo. Sprawy nie ułatwiały kontuzje, ale te są wliczone w profesjonalne uprawianie sportu.

Mocny punkt: Gleb Bondaruk.

Rosjanin ciężko harował na lodzie, często za dwóch. Był on też najskuteczniejszym zawodnikiem Podhala, choć zgromadził na swoim koncie pięć „oczek” za bramkę i cztery asysty. Bondaruk przyzwyczaił nas do dobrej gry, choć trudno nie oprzeć się wrażeniu, że potrzeba mu lepszych partnerów do gry. Takim może być Andriej Czwanczikow,, który ma zadebiutować w meczu z Re-Plast Unią Oświęcim i powracający po kontuzji Pawieł Nowożyłow.

Słabe ogniwa: Maciej Sulka, Robert Mrugała.

Od tej pary doświadczonych obrońców wymagamy więcej. Obaj popełniają jednak dużo błędów i są raczej punktami zapalnymi pod własną bramką, niż pewnymi oparciami defensywy. Spodziewaliśmy się po nich więcej, tymczasem zdecydowanie zawodzą oczekiwania. Na dodatek Mrugała na ławce kar spędził 8 minut, co jest drugim wynikiem w drużynie.

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie grający w hokeja na lodzie i w budynku

imageTak wygląda ligowa tabela, licząc jedynie spotkania z drugiej rundy.

ZdjęciaPolski HokejTomasz Michalczuk.

Najnowsze artykuły

Jak długo Bytom będzie wracał do gry? Przyglądamy się sytuacji BS Polonii

Redakcja

A więc (znów) „Święta Wojna”. Stawką finał fazy play-off

admin

Głodni tyszanie kontra odrodzone „Szarotki”. Kto awansuje do półfinału?

admin

Skomentuj