zklepy.pl
Image default

A więc (znów) „Święta Wojna”. Stawką finał fazy play-off

Faza play-off wchodzi w kluczową fazę. Podobnie jak przed rokiem, w półfinale zmierzą się zespoły Re-Plast Unii Oświęcim i GKS-u Tychy. Rok temu lepsi byli tyszanie, jednak w tym sezonie biało-niebiescy z pewnością będą chcieli się zrewanżować i powalczyć o pierwsze od 2004 roku mistrzostwo Polski.

Droga przez mękę

Przed pierwszymi meczami ćwierćfinałowymi, nie było zbyt wielu optymistów, którzy by postawili na to że oświęcimianie czy tyszanie będą potrzebowali więcej niż pięć meczów by wygrać swoją serię. Biało-niebiescy dokonali wyboru Comarch Cracovii. Czy wyszło im to na dobre? Jak pokazały ostatnie dni… nie bardzo. Oświęcimianie musieli drżeć o półfinał do ostatnich sekund siódmego spotkania. Ostatecznie jednak Linus Lundin i Daniel Olsson Trkulja zostali bohaterami swojego zespołu i to oni i ich koledzy zostali ostatnim półfinalistą.

Tyszanie z kolei dobrze rozpoczęli swoją rywalizację ćwierćfinałową. Po pierwszych trzech meczach, prowadzili w rywalizacji 3-0. Wszyscy myśleli, że podopieczni Pekki Tirkkonena zakończą serię w czterech spotkaniach. Nic bardziej mylnego. Zostali szybko sprowadzeni na ziemię. W czwartym i piątym meczu musieli uznać wyższość hokeistów z Nowego Targu. Dopiero w szóstym meczu trójkolorowi wrzucili drugi bieg i pokonali PZU Podhale Nowy Targ wynikiem aż 5:0. Seria ta była jednak bardzo wyrównana, a ostatni mecz nie oddaje przebiegu tej rywalizacji.

„Święta Wojna” znów zelektryzuje?

Rywalizację Unii z GKS-em można określić jako tą najgorętsza w ostatnich latach naszej ligi. Możemy opisywać serię tej pary od 2005 roku, jednak mogłoby nam nie starczyć miejsca na serwerze. Skupmy się na tym co było rok temu i w trwającym sezonie.

Sezon temu, mniej więcej o tej samej porze roku przyszło się zmierzyć tym ekipom na tym samym etapie rozgrywek. W półfinale fazy play-off pierwsze dwa mecze padły łupem oświęcimian. Tyszanie wówczas wyglądali na gorszą drużynę w niemal każdym aspekcie hokejowego rzemiosła. Dopiero po zmianie gospodarza, tyszanie będąc pod ścianą przegrywając 0:2 na własnym lodzie nagle zdobyli pięć goli w trzeciej tercji i ostatecznie wygrali to spotkanie. Czwarty mecz też został wygrany przez gospodarzy. Po piątym spotkaniu, biało-niebiescy mieli już finał na wyciągnięcie ręki, ale trójkolorowi zdołali wygrać kolejne starcie dzięki Filipowi Komorskiemu i doprowadzić do remisu w rywalizacji. Siódmy mecz, miał dramatyczny przebieg, ale zwycięsko z lodu zjeżdżali tyszanie. Oświęcimianie więc znów swoje marzenia musieli odłożyć na kolejny rok.

Ten sezon jednak pokazał, że różnice między tymi ekipami są minimalne. W starciach bezpośrednich trzykrotnie nieznacznie lepsi byli zawodnicy z „piwnego miasta”, zaś dwukrotnie oświęcimianie. Nawet bilans bramek kształtuje się podobnie bowiem wynosi on 12 od 11 na korzyść tyszan. Jeśli jednak chodzi o te „ważne mecze” to był jeden taki mecz. Odbył się on tuż przed Nowym Rokiem w ramach Pucharu Polski. W Krynicy-Zdrój, przez pierwsze trzydzieści minut gry, podopieczni Nika Zupančiča prowadzili grę i nie dawali rywalom rozwinąć skrzydeł. Jednak druga połowa meczu zdecydowanie należała do tyszan i to oni awansowali do finału, który ostatecznie padł ich łupem.

Czy oświęcimianie wezmą rewanż za wszystkie niepowodzenia w ostatnim czasie w rywalizacji z GKS-em Tychy? Na pewno motywacja ku temu w zespole z Oświęcimia jest ogromna. Jednak i tyszanie mają chrapkę na to by sięgnąć po raz szósty po mistrzostwo Polski.

Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Tychy w sezonie zasadniczym 2023/2024:

Bilans meczów: 3-2

Bilans bramkowy: 11-12

Najlepsi strzelcy w meczach bezpośrednich: Krystian Dziubiński, Mark Kaleinikovas, Daniel Olsson Trkulja (po 2) – Alan Łyszczarczyk, Wiktor Turkin (po 2).

Historia meczów w play-off (ostatnie pięć sezonów): 2022/2023 (3-4).

Najnowsze artykuły

Zasłużeni finaliści. Panujący mistrz czy 20-letni pretendent?

Redakcja

Jak długo Bytom będzie wracał do gry? Przyglądamy się sytuacji BS Polonii

Redakcja

Powtórka z rozrywki. Czy JKH weźmie rewanż za ubiegłoroczny ćwierćfinał?

Skomentuj