Ponoć od przybytku głowa nie boli… ale i tak mieliśmy nie lada kłopot z obsadą „Trzech gwiazd” 4. kolejki. Najwyższe wyróżnienie przyznaliśmy zdobywcy drugiego hat-tricka w tym sezonie Polskiej Hokej Ligi, dwóch kolejnych laureatów zanotowało z kolei na swym koncie decydujące trafienia.
3. gwiazda – Jewgienij Nikiforow (Zagłębie Sosnowiec) – 1 gol, 1 asysta.
Pierwsze zwycięstwo Zagłębia i nie mogło zabraknąć w naszym zestawieniu jego głównego architekta. Jewgienij Nikiforow, czyli sosnowiecka bestia ma już na koncie sześć bramek, a za nami dopiero cztery kolejki! W niedzielę znów był motorem napędowym sosnowiczan, którym dał upragnione, pierwsze zwycięstwo. Najpierw w doskonały sposób rozegrał sytuację 2 na 1 ze swoim rodakiem – Aleksandrem Wasiljewem, wykładając mu krążek do odsłoniętej bramki, a w dogrywce wypalił z nadgarstka, strzelając złotego gola. Zdecydowanie jeden z najlepszych zawodników ligi, jak na ten moment. Dobra gra Zagłębia to przede wszystkim jego zasługa. Kibice Zagłębia mogą się cieszyć, że szefostwu ekipy z Zamkowej udało się zatrzymać Nikiforowa, który wszak miał oferty z innych lig.
2. gwiazda – Damian Kapica (Comarch Cracovia) – 2 gole.
Krakowianie przed meczem z GKS-em Tychy zagrali zaledwie jeden mecz, który wygrali po karnych z Zagłębiem Sosnowiec. Wczoraj, poprzeczka była zawieszona nieco wyżej. Udało się jednak zachować czyste konto, a spory udział w zwycięstwie „Pasów” miał Damian Kapica. Popularny „Kapi”, w 21. minucie meczu wykazał się największym sprytem w zamieszaniu podbramkowym i otworzył wynik meczu, pokonując Ondreja Raszkę. Mecz długo trzymał w napięciu, a ponadto pod koniec meczu trener rywali wycofał bramkarza. Mimo frontalnych ataków, krakowianie się wybronili, a gwóźdź do trumny rywalom wbił ponownie Damian Kapica, kierując krążek do pustej bramki.
1. gwiazda – Jakub Bukowski (Ciarko STS Sanok) – 3 gole.
Zwycięstwo sanoczan odbiło się szerokim echem nie tylko z powodu pierwsze zwycięstwa STS-u w nowym sezonie Polskiej Hokej Ligi, lecz także olbrzymiej sensacji, kiedy to Unia Oświęcim ponownie znalazła się na łopatkach w starciu ze – zdałoby się – niżej notowanym zespołem. Nie umniejsza to oczywiście wyczynu Jakuba Bukowskiego, który zdobył hat-tricka. 20-letni sanoczanin otworzył wynik meczu, „na raty” pokonując Roberta Kowalówkę. Przy drugim trafieniu zręcznie przekierował krążek dograny przez Radosława Sawickiego, a wisienką na torcie była wykorzystana sytuacja sam na sam z golkiperem biało-niebieskich. W poprzednim sezonie Bukowski pokazał, że drzemie w nim spory potencjał, lecz skuteczne wykończenie nie zawsze było jego wizytówką. Być może to osiągnięcie doda mu jeszcze więcej pewności siebie pod bramką rywala.