GKS Tychy i Zagłębie Sosnowiec to drużyny, które zwyciężyły na inaugurację Turnieju 4 Prezydentów. Tyszanie pokonali oświęcimian 6:5, zaś zawodnicy Zagłębia Sosnowiec wygrali 4:3 z SK Sokiłem Kijów. Jutro zaś nie odbędzie się mecz oświęcimskiej Unii z drużyną z Ukrainy. Powodem jest usterka układu mrożącego na hali w Oświęcimiu. W Sosnowcu za to, Zagłębie zmierzy się z GKS-em Tychy.
W Tychach przed meczem miało miejsce przedstawienie drużyny na nadchodzący sezon. Po prezentacji, odbyło się pożegnanie Jakuba Witeckiego, który grał w „piwnym mieście” przez trzynaście lat. Razem z GKS-em Tychy zdobył cztery mistrzostwa Polski.
Po pożegnaniu zasłużonego dla tyskiego hokeja zawodnika, rozpoczął się mecz. Mecz w pierwszych minutach wyglądał na wyrównany. Dopiero w 5. minucie świetną okazję miał Filip Komorski, który znalazł się w sytuacji jeden na jeden z Linusem Lundinem, jednak szwedzki golkiper obronił strzał końcówką parkanu.
Szybko na tę sytuację odpowiedział Sebastian Kowalówka. W 6. minucie gry, dwukrotnie próbował zaskoczyć Fučíka, jednak bez powodzenia.
Tyszanie rozkręcali się i częściej atakowali niż rywale. Swoją optyczną przewagę udokumentowali golem. W 10. minucie, podopieczni Andrieja Sidorienki rozklepali defensywę oświęcimian, a Christianowi Mroczkowskiemu nie pozostało nic innego jak skierowanie krążka do pustej bramki.
Oświęcimianie niemal od razu rzucili się do ataku. Jednak szanse Ville Heikkinena czy Jana Sołtysa zakończyła się niepowodzeniem. Blisko zdobycia bramki w 14. minucie byli za to Carl Ackered i Kamil Sadłocha, ale tyszanie szczęśliwie uniknęli straty bramki.
Niewykorzystane okazje zemściły się na biało-niebieskich. Szymon Marzec wyłuskał gumę w swojej tercji i pognał na bramkę rywala. Próbując wrzucić krążek pod bramkę rywali, odbił się od łyżew Kacpra Łukawskiego i zaskoczył Szwedzkiego golkipera.
Chwilę później oświęcimianie zagotowali się po jednej z decyzji sędziego. Najpierw na ławkę kar udał się Roman Diukow, a chwilę później w ostrzejszą niż zwykle wymianę zdań wdał się trener gości, przez co został ukarany dwiema minutami. Tyszanie skrzętnie to wykorzystali. W podwójnym osłabieniu, Oskar Jaśkiewicz przymierzył w dłuższy róg i zdobył dla swojej drużyny trzecią bramkę w meczu.
Trójkolorowi mogli świetnie wejść w drugą odsłonę. Zaraz po jej wznowieniu, Alan Łyszczarczyk znalazł się sam przed bramką, ale nie zdołał pokonać Linusa Lundina, a chwilę później faulował i został odesłany na ławkę kar. Gospodarze wyszli z opresji obronną ręką, a po wyjściu z ławki kar Alana Łyszczarczyka, zamknęli rywali w ich tercji. W końcu na strzał zdecydował się Bartłomiej Pociecha. Guma odbiła się jeszcze od Adriana Prusaka, co kompletnie zaskoczyło golkipera Unii.
Biało-niebiescy jednak nie poddawali się. Wyprowadzili skuteczny kontratak w 25. minucie. Kamil Sadłocha zagrał przed bramkę do Krystiana Dziubińskiego, a kapitan oświęcimian skutecznie wykorzystał swoją okazję. Radość oświęcimian nie trwała jednak długo. W 26. minucie, podobnie jak przy pierwszej bramce dla tyszan, krążek wędrował jak po sznurku. Guma trafiła ostatecznie do Romana Ráca, a ten skierował ją do bramki.
W 29. minucie gry, Alan Łyszczarczyk mocno potraktował Kacpra Łukawskiego. Młody obrońca biało-niebieskich z trudem opuścił taflę. Chwilę później goście grali w przewadze i ją wykorzystali. Carl Ackered zagrał wzdłuż tercji do Marka Kaleinikovasa, a ten bez przyjęcia oddał strzał na tyle mocny, że nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.
Oświęcimianie poszli za ciosem. Wykorzystali moment zagapienia się tyszan. Sebastian Kowalówka objechał bramkę i zmieścił gumę tuż przy słupku. Kilkanaście sekund później doszło do bójki pomiędzy Kristapsem Jākobsons a Christianem Mroczkowskim. Górą okazał się być obrońca Re-Plast Unii Oświęcim. Obaj jednak zostali zmuszeni opuścić taflę.
W 38. minucie to oświęcimianie rozklepali tyską defensywę. Henry Karjalainen wypatrzył dobrze ustawionego Romana Diukowa, a ten bez zastanowienia oddał strzał i zmniejszył tym samym dystans do rywala na jednego gola. Tyszanie mogli zakończyć tercję mocnym akcentem. Na 11 sekund do końca w sytuacji sam na sam znalazł się Roman Rác, ale w momencie oddawania strzału był faulowany i ostatecznie krążek nie znalazł drogi do bramki.
Tyszanom wystarczyło 15 sekund na to by zdobyć szóstą bramkę. Zaraz po wznowieniu trzeciej odsłony, Szymon Marzec znalazł się w pobliżu bramki gości i zagrał do Filipa Komorskiego, który wykończył akcję strzałem do odsłoniętej części bramki.
W 42. minucie fatalny błąd popełnił Tomáš Fučík. Czeski bramkarz nie trafił w krążek za bramką i przejął go Łukasz Krzemień. Guma jednak znalazła się na łopatce kija Andrija Denyskina i oświęcimianie znów zbliżyli się do rywala na jednego gola.
Następnie mecz mocno się wyrównał, a obie ekipy skupiały się raczej na grze w defensywie. Na 47 sekund przed końcem meczu, trener gości poprosił o czas i zostawił bramkarza w boksie. Oświęcimianie mimo naporu na bramkę tyszan nie zdołali pokonać Fučíka po raz szósty.
GKS Tychy – Re-Plast Unia Oświęcim 6:5 (3:0, 2:4, 1:1)
1:0 – Christian Mroczkowski – Oskar Jaśkiewicz, Roman Rác (09:21),
2:0 – Szymon Marzec (14:06),
3:0 – Oskar Jaśkiewicz – Roman Rác (15:03, 5/3),
4:0 – Bartłomiej Pociecha – Olaf Bizacki (23:59),
4:1 – Krystian Dziubiński – Kamil Sadłocha (24:08),
5:1 – Roman Rác – Olli Kaskinen, Alan Łyszczarczyk (25:58)
5:2 – Mark Kaleinikovas – Carl Ackered (29:06, 5/4),
5:3 – Sebastian Kowalówka (30:02),
5:4 – Roman Diukow – Henry Karjalainen (37:04),
6:4 – Filip Komorski – Szymon Marzec (40:15, 5/4),
6:5 – Andrij Denyskin (41:46),
GKS Tychy: Fučík – Jaśkiewicz, Kaskinen; Mroczkowski, Rác, Łyszczarczyk – Sobecki, Jaroměřský; Padakin, Turkin, Korenczuk – Bryk, Ciura; Gościński, Komorski, Marzec – Bizacki, Pociecha; Bukowski, Ubowski, Krzyżek
Trener: Andriej Sidorienko
Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin – Ackered, Diukow; Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Jākobsons, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuška, Łukawski; Denyskin, Krzemień, Kowalówka – Dudkiewicz, Prusak, Wanat, Sołtys
Trener: Nik Zupančič
W Sosnowcu miało miejsce sportowe otwarcie nowego Stadionu Zimowego. Przed meczem odbyła się prezentacja drużyny. Sosnowiczanie dominowali w tym meczu, ale brakowało skuteczności, dlatego też pierwsza odsłona zakończyła się bezbramkowym remisem. Dopiero w drugiej tercji wynik otworzył Patryk Krężołek podczas gry w osłabieniu. Chwilę później wynik podwyższył Dominik Nahunko. W trzeciej tercji Ukraińcy zdobyli pierwszą bramkę w tym meczu, a na listę strzelców wpisał się Roman Błahij. To jednak nie zdeprymowało gospodarzy, którzy w 51. minucie zdobyli bramkę, której autorem był Niklas Salo. Zespół z Kijowa nie dał jednak za wygraną. W 53. minucie Artiom Bondariew zdobył gola na 3:2, a chwilę później bramkę wyrównującą zdobył Dienis Borodai. Na szczęście dla gospodarzy, skuteczność nie zawiodła Niklasa Salo, który dał swojej drużynie zwycięstwo.
Zagłębie Sosnowiec – SK Sokił Kijów 4:3 (0:0, 2:0, 2:3)
1:0 – Patryk Krężołek – Jakub Šaur (26:38, 4/5)
2:0 – Dominik Nahunko (29:24),
2:1 – Roman Błahij (40:20),
3:1 – Niklas Salo (51:19, 4/5),
3:2 – Artiom Bondariew (52:22),
3:3 – Dienis Borodai (55:40),
4:3 – Niklas Salo (56:39),
Zagłębie: Spěšný – Charvát, Šaur; Szturc, Tyczyński, Krężołek – Stadel, Kotlorz; Salo, Lingren, O. Valtola – Krawczyk, Naróg; Bernacki, Sikora, Nahunko – Andrejkiw, Włodara; Kozłowski, Bucenko, Karasiński, Łoza.
Trener: Piotr Sarnik
SK Sokił Kijów: Mölder – Filimonow, Tołstuszko; Błahij, Bondariew, Borodai – Ałeksiuk, Jewsejczyk, Czerdak, Mazur, Babinec – Połonitskij, Horłuszko; Slusyar, Kachan, Janiszewskij – Goworuszko, Romaszenko, Żerebko.