zklepy.pl
Image default

GKS Tychy wygrywa po ciężkim boju. Remis w rywalizacji

GKS Tychy zwyciężył z Comarch Cracovią 4:2. Po pierwszej tercji było już 3:0 dla tyszan, ale w trzeciej odsłonie krakowianie zabrali się do odrabiania strat. Jednak o losach tego spotkania przesądził gol Filipa Komorskiego.

Zmiany

Jeśli tyszanie chcieli jak najszybciej zmazać plamę na honorze, to trzeba przyznać, że plan powiódł się w 100%., a przynajmniej pierwsza i druga tercja była bardzo dobra w ich wykonaniu. Wczoraj widać było niepewność, roztargnienie i brak pomysłu. Podopiecznym Krzysztofa Majkowskiego udało się wyciągnąć wnioski w 24 godziny. Zmiany było widać przede wszystkim na papierze. Peter Novajovský został zastąpiony przez Brycena Martina, który zagrał u boku Jasona Seeda. Zaś Marka Miro przesunięto do formacji z Bartoszem Ciurą. W dzisiejszym meczu nie zagrał również Radosław Galant, gdyż w jego miejsce desygnowano Jakuba Witeckiego. Trener gości stwierdził, że zwycięskiego składu się nie zmienia i wystawił identyczny skład jak wczoraj.

Mocne wejście

Mecz rozpoczął się doskonale dla GKS-u Tychy. Już po ponad trzech minutach Alexander Szczechura otworzył wynik spotkania. Michael Cichy dograł do niego zza bramki, a ten umieścił krążek tuż obok parkanu Dienisa Pieriewozczikowa. Mecz był wyrównany i zacięty. Krakowianie również mieli dobre okazje, ale Ondrej Raszka był o wiele lepiej dysponowany niż wczoraj. Kolejny cios należał jednak do trójkolorowych. W 13. minucie Filip Komorski oddał strzał z okolic bulika, po którym krążek odbił się od słupka i wpadł do bramki. Na kolejne trafienie gospodarzy wystarczyło zaczekać zaledwie 36 sekund. Christian Mroczkowski objechał bramkę i z ostrego kąta skierował krążek za linię bramkową. Można przyjąć, że był to fatalny błąd krakowskiego bramkarza. Po tej sytuacji Rudolf Roháček poprosił o czas, a kolejne bramki już nie padły w tej tercji.

Nieskuteczne “Pasy”

Krakowianie zaczęli szukać okazji do zdobycia bramki. Jednak zawodziła ich przede wszystkim skuteczność. Szczególnie niebezpiecznie pod tyską bramką było w okolicach 25. minuty. Próbowało kilku zawodników, a najbliżej był Luke Ferrara czy Darcy Murphy, ale Raszka był dziś niczym mur. Iskrzyło też na bandach, a do przepychanki doszło pomiędzy Taylorem Dohertym a Szymonem Marcem, jednak obyło się bez minut karnych.  Pod koniec drugiej odsłony to tyszanie przejęli zdecydowaną inicjatywę. Świetną okazję do podwyższenia wyniku mieli gospodarze, ale Szymon Marzec nie wykorzystał dobrego podania Jarosława Rzeszutki.

Walka do końca

Początek trzeciej tercji? Wymarzony dla hokeistów gości. W 42. minucie fatalny błąd popełnił Christian Mroczkowski, który podał do Luke’a Ferrary, ten od razu umieścił krążek pomiędzy parkanami Raszki. “Pasy” poszły za ciosem, bowiem równo minutę później Jewgienij Sołowjow przekierował gumę będąc blisko bramki rywali. Wobec mizernej postawy swoich podopiecznych, Krzysztof Majkowski musiał reagować, więc poprosił o czas. Tuż po nim Jean Dupuy dźgnął kijem Damiana Kapicę. Sędziowie po konsultacjach uznali, że Kanadyjczykowi należy się kara meczu, więc trójkolorowi musieli sobie radzić przez pięć minut o jednego mniej. Jednak ich osłabienie trwało zaledwie trzy minuty, gdyż Damian Kapica faulował w tercji ataku i siły na lodzie się wyrównały.

Wtedy do ataku przystąpili tyszanie, którzy zamknęli rywali w ich tercji. Krakowianie z każdą minutą się nakręcali, ale gospodarze wychodzili z opresji obronną ręką. Na 81 sekund przed końcem Dienis Pieriewozczikow zjechał do boksu. Wydawało się, że bramka dla Comarch Cracovii wisi w powietrzu. Jednak Filip Komorski przejął gumę i sprzed linii niebieskiej strzelił do pustej bramki, ostatecznie przesądzając o losach tego spotkania.

Podsumowując, zawodnicy GKS-u Tychy przez pierwsze dwie tercje wyglądali bardzo dobrze. O wiele lepiej niż wczoraj funkcjonowała przede wszystkim gra w defensywie. Jednak od trzeciej tercji to była zupełnie inna drużyna. Niemalże na własne życzenie rywale strzelili im dwie bramki. Jednak na ich szczęście krakowianie nie byli dziś skuteczni na tyle by wyrównać wynik meczu.

GKS Tychy – Comarch Cracovia 4:2 (3:0, 0:0, 1:2)
1:0 – Alex Szczechura – Michael Cichy, Brycen Martin (03:22),
2:0 – Filip Komorski – Mateusz Gościński (12:10),
3:0 – Christian Mroczkowski – Michael Cichy, Alexander Szczechura (12:46),
3:1 – Luke Ferrara (41:35),
3:2 – Jewgienij Sołowjow – Maksim Ignatowicz, Jeremy Welsh (42:35),
4:2 – Filip Komorski – Jakub Witecki (58:52, do pustej bramki).

GKS Tychy: Raszka – Ciura, Biro;  Gościński, Komorski, Jeziorski – Seed, Martin; A. Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Pociecha, Kotlorz; Dupuy, P. Szczechura, Wronka  – Mesikämmen, Bizacki; Marzec, Rzeszutko, Witecki
Trener: Krzysztof Majkowski

Comarch Cracovia: Pieriewozczikow – Dudaš, Ignatowicz; Sołowjow, Welsh, Kapica – Kostromitin, Saukko; Drzewiecki, Němec, Tiala – Gutwald, Doherty; Murphy, Goodwin, Ferrara – Gula, Šaur; Brynkus, Ježek, Csamangó
Trener: Rudolf Roháček

Stan rywalizacji: 1:1
Następny mecz: w poniedziałek o 19:00 w Krakowie

 

 

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj