zklepy.pl
Image default

Łyszczarczyk: W Trzyńcu nie dostałem prawdziwej szansy

Alan Łyszczarczyk to niewątpliwie hit transferowy tego sezonu. Z zespołu HC Oceláři Trzyniec przeniósł się do Comarch Cracovii gdzie powalczy o mistrzostwo Polski. Z reprezentantem Polski porozmawialiśmy o tym dlaczego wybrał Polską Hokej Ligę, jaką rolę w jego przygodzie w Czechach odegrał Václav Varaďa, o powodach odejścia z drużyny mistrza Czech i o kilku innych ciekawych sprawach.

Mateusz Pawlik, ZKlepy.pl: Alan, zacznijmy od tego dlaczego wybór padł akurat na Comarch Cracovię?

Alan Łyszczarczyk, Comarch Cracovia: – Wybrałem Cracovię ze względów logistycznych. Mam mieszkanie w Krakowie, więc przeprowadzka nie była żadnym problemem. Po prostu pojechałem do swojego mieszkania. Jakbym miał grać w innym klubie to wiadomo, wszystko musiałbym pakować, przeprowadzać się, więc na te trzy miesiące to byłoby nieco skomplikowane. Żyć w hotelu przez taki okres to też nie jest fajna sprawa i nie chciałem takiego czegoś.

Do zespołu z Trzyńca dołączyłeś dwa lata temu. Dlaczego jednak zdecydowałeś się rozstać z mistrzami Czech?

– Na pewno liczyłem na to, że dostanę większą szansę w zespole z Trzyńca. Myślałem, że zostanę rzucony na głęboką wodę. Jeśli wtedy bym nie sprostał zadaniu to wtedy bym mógł sobie odpowiedzieć dlaczego tam mnie nie ma. Tak naprawdę nie dostałem prawdziwej szansy. Tylko raz przekroczyłem granicę powyżej ośmiu minut na lodzie, co jest taką normalnością więc ciężko było się pokazać grając po trzy czy cztery minuty w meczu. Ja jestem typem zawodnika, który gra ofensywny hokej w pierwszych dwóch formacjach, więc ustawiając mnie w czwartej, nie grając przewag, nie mogłem pokazać pełni swoich umiejętności. Żeby też było jasne, nie mam pretensji do trenerów. Nie chcę też nikomu mówić że powinienem grać te przewagi, ponieważ HC Oceláři Trzyniec posiada wielu znakomitych zawodników. To była decyzja trenera, ci zawodnicy po prostu byli lepsi ode mnie, szkoleniowiec tak zdecydował i ja to akceptuję.

Jaką rolę w twojej przygodzie z HC Oceláři Trzyniec odegrał trener Václav Varad’a? Wydaje się, że szybko obdarzył cię zaufaniem.

– Przychodząc rok temu do Trzyńca, dostałem od trenera Václava Varaďy taki impuls. Mianowicie przy moim debiucie rzucił mnie na głęboką wodę, zagrałem przewagę 5 na 3. Ten mój czas na lodzie był wysoki, więc liczyłem że jakby on został to otrzymałbym więcej szans. Wiadomo, obecny trener Zdeněk Moták też mi próbował dawać jakieś szanse, ale tak jak mówiłem wcześniej nie były to jakieś szczególne szanse do pokazania się. Wcześniej to w każdym meczu w jakim grałem, czy to w meczu sparingowym czy w Hokejowej Lidze Mistrzów kończyłem z bramką albo asystą. Ja osobiście sobie nie mam nic do zarzucenia. Myślę, że dawałem z siebie sto procent.

Czy to już koniec europejskiej czy światowej przygody w twoim wykonaniu?

– Oczywiście nie zamykam się na powrót do lig zagranicznych. Śmieszą mnie głosy, że wróciłem do Polski i już nie wrócę do innych lig. Niektórzy ludzie według mnie nie mają pojęcia na temat hokeja więc ciężko mi się też tłumaczyć z tego powodu dlaczego tak uważają. Jeśli dostałbym jakąś ofertę z zagranicy to na pewno bym z niej skorzystał. Nie mam nic przeciwko temu, żeby w przyszłości gdzieś jeszcze wyjechać i spróbować. Nie mówię, że to będzie czeska liga czy inna, ale zobaczymy co będzie. Na razie chce dokończyć ten sezon, skupiam się na grze w Comarch Cracovii i zdobyciu mistrzostwa Polski.

Sądząc po twoich słowach można przyjąć, że pobyt w Krakowie to dla Ciebie wyłącznie przystanek w karierze.

– Ja tak nie chcę wybiegać w przyszłość. Nie jestem typem człowieka, który mówi gdzie będzie za dwa czy trzy lata. Skupiam się na tym co jest tu i teraz. Chcę prezentować się jak najlepiej w nowym klubie. Teraz mamy play-offy, zbliżają się Mistrzostwa Świata więc dużo może się wydarzyć. Każdy może być zauważony przez skautów czy to w play-offach czy to właśnie na Mistrzostwach Świata, więc zobaczymy co będzie dalej.

Grałeś w ECHL, czy też na najwyższym stopniu rozgrywkowym w Czechach. Dla ciebie gra w PHL to progres czy raczej regres?

– Zależy jak na to patrzymy. Jeśli porówna się czeską extraligę do Polskiej Hokej Ligi to wiadomo, że poziom w polskiej lidze jest gorszy. Nie ma się co oszukiwać i każdy to wie i widzi. Jeśli jednak patrzymy na grę w pierwszej lidze czeskiej, w drużynie która nie ma żadnych aspiracji do wygrywania, czyli bardziej chce ogrywać młodych zawodników i powiedzmy sobie szczerze, że nie walczy o awans do extraligi, to myślę że na ten moment lepsza będzie dla mnie gra „o coś”. W Polsce grając o stawkę mogę więcej zyskać, ponieważ te mecze będą na wysokim poziomie. Każdy będzie chciał wygrywać i kilka drużyn jest chętnych by zdobyć w tym roku mistrzostwo Polski.

Udało się nam dowiedzieć, że Comarch Cracovia to niejedyny klub który prowadził z tobą rozmowy. Zdradzisz może więcej szczegółów?

– Tak, otrzymałem też ofertę z GKS-u Tychy, ale tak jak powiedziałem sprawy logistyczne miały największy wpływ na moją decyzję. Z tego powodu ciężko mi było myśleć o innym zespole niż Cracovia. Też wiadomo, że jestem z Nowego Targu więc mam bardzo blisko z Krakowa. Sprawy logistyczne, czy życiowe bo mam dziewczynę z Krakowa, zdecydowały o tym że zagram w barwach „Pasów”.

Twoje cele krótkoterminowe już znamy, czyli mistrzostwo Polski i walka o awans na Mistrzostwach Świata. Jak jednak wyglądają twoje cele długoterminowe?

– Życie pisze różne scenariusze. Nie chcę rzucać słowami gdzie będę za dwa czy trzy lata. Jak się to mówi w piłce nożnej: „pół roku to kupa czasu”, więc myślę że w hokeju jest tak samo i dużo się może zdarzyć. Najważniejsze jest zdrowie. Bez zdrowia nigdzie nie będzie się grało. Jeśli jednak zdrowie i forma dopiszą to miejmy nadzieję, że będą to najwyższe możliwości jakie będę mógł osiągnąć.

Już pojawiły się pierwsze twoje zdjęcia w Krakowie. Powiedz, jak przyjęła cię szatnia w nowym zespole?

– Z chłopakami z nowej szatni znam się choćby z gry w Czechach. Z wieloma grałem rok temu. Znamy się też z chłopakami z Nowego Targu, z którymi kontakt się ma od małego. Nawet jak grałem za granicą, to utrzymywaliśmy kontakt, gdzieś tam nawet rozmawialiśmy na FaceTime. Z resztą się znam z reprezentacji Polski, więc można powiedzieć że wszystkich znam, nie mam też problemów z językiem czeskim, więc nie mam problemów z komunikacją.

(fot. cracovia-hokej.pl)

Najnowsze artykuły

KH Energa chce iść za ciosem i zamknąć rywalizację w czterech meczach

Mikołaj Pachniewski

Gościński: Podhale to drużyna z jajami

admin

Trudna sytuacja JKH GKS Jastrzębie. Wierzą w odwrócenie losów

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj