zklepy.pl
Image default

Olbrzymia niespodzianka na inaugurację! Biało-czerwoni pokonali Białoruś

Biało-czerwoni sprawili olbrzymią niespodziankę w pierwszym meczu kwalifikacji do Zimowych Igrzysk Olimpijskich, pokonując Białoruś 1:0. Jedyną bramkę w dzisiejszym spotkaniu zdobył Filip Komorski.

Cytując klasyka: „Nadszedł dzień dzisiejszy”, a więc rozpoczęcie kwalifikacji do Zimowych Igrzysk 2022 w Pekinie. Polacy przystępowali do nich w bojowym nastroju, aczkolwiek z olbrzymią dozą niepewności, wszak od dawna nie mieli okazji mierzyć się w meczu o większą stawkę. Nasi reprezentanci nie tylko zostawili na lodzie sporo serca, ale też sprawili prawdziwą niespodziankę, pokonując naszych wschodnich sąsiadów z Białorusi.

Pierwsza tercja zakończyła się bezbramkowym remisem i nie zamierzamy nikogo przekonywać, że było to porywające widowisko. Najważniejszym faktem jest jednak to, że Polacy wyszli na lód bez kompleksów. Choć prezentowali nieco zachowawczy hokej, starali się znaleźć kompromis pomiędzy kreowaniem sytuacji, a odpowiedzialną grą w obronie. W najlepszej sytuacji znalazł się Grzegorz Pasiut, który podczas liczebnego osłabienia stanął oko w oko z Danielem Taylorem. Niestety, przymierzył wprost w bramkarza Białorusinów.

Na więcej okazji przyszło nam poczekać do drugiej tercji. Ponownie dobre szanse otworzyły się przed Pasiutem, lecz ten nie zdołał otworzyć wyniku meczu. Przy pierwszej z nich nie zdołał dograć krążka do Pawła Zygmunta, a w drugiej zabrakło indywidualnego wykończenia. Gorąco zrobiło się także przy akcji pierwszej formacji, lecz przez brak porozumienia Dziubińskiego i Pasia spełzła ona na niczym. Białorusi najbliżej strzelenia gola byli w 36. minucie, lecz John Murray zachował czujność w podbramkowym zamieszaniu. Nasi rywale za wszelką cenę chcieli zapewnić sobie prowadzenie przed syreną oznajmiającą drugą przerwę, lecz biało-czerwoni przetrwali ich napór.

Podopieczni Craiga Woodcrofta kontynuowali swe starania w trzeciej tercji, spychając „Orłów” do głębokiej defensywy. Nasi reprezentanci nie ustępowali jednak w poszukiwaniu swych szans. Wreszcie sposób na bramkarza znalazł Filip Komorski, powodując olbrzymią euforię w boksie Polaków oraz spore zakłopotanie wśród Białorusinów. Mimo usilnych starań naszych rywali, biało-czerwoni nie oddali jednobramkowego prowadzenia, a olbrzymia sensacja stała się faktem!

Już jutro Polaków czeka kolejne wyzwanie. O godzinie 19.15 zmierzymy się z gospodarzami turnieju, którzy dziś o tej samej porze podejmą Austriaków.

MVP zklepy.pl: John Murray.

– „Jasiek Murarz” był dziś prawdziwą opoką biało-czerwonych. Obronił wszystkie 46 strzałów Białorusinów, przez cały czas lśniąc nienagannym refleksem oraz ustawianiem się na linii. Po przeciętnym sezonie w barwach GKS-u Tychy tym meczem dał znać, że wciąż należy do czołówki polskich bramkarzy, a Róbert Kaláber dokonał słusznego wyboru, stawiając na niego między słupkami bramki reprezentacji.

Białoruś – Polska 0:1 (0:0, 0:0, 0:1)
0:1 – Filip Komorski – Alan Łyszczarczyk (54:59).

Białoruś: Taylor – Bailen, Koliaczonok; Szaranhowicz, Protas, Prince – Jaromienka, Lisawiec; Dziamkou, Paré, Platt – Korabau, Hatawiec; Kadoła, Staś, Bujnicki – Sałaujou, Sapieha; Paulawicz, Usau, Komarau.
Trener: Craig Woodcroft.

Polska: Murray – Ciura, Kolusz; Chmielewski, Dziubiński, Paś – Kostek, Wajda; Zygmunt, Pasiut, Wronka – Górny, Bryk; Łyszczarczyk, Komorski, Urbanowicz – Jaśkiewicz, Wanacki; Przygodzki, Starzyński, Michalski.
Trener: Róbert Kaláber.

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj