GKS Katowice wszedł w mecz z Zagłębiem Sosnowiec wraz z drzwiczkami od boksu, zdobywając trzy trafienia w pierwszych dziesięciu minutach. Ostatecznie, katowiczanie triumfowali dziś 5:2, a kibice zgromadzeni w „Satelicie” byli świadkami bardzo agresywnego pojedynku.
1 marca to dzień, który od startu sezonu był zakreślony czerwonym markerem w kalendarzu każdego kibica THL. To właśnie dziś zainaugurowane zostały play-offy polskiej ekstraligi. Już w ćwierćfinale doszło do pojedynku ekip z miast graniczących ze sobą „miedzą”: GKS-u Katowice i Zagłębia Sosnowiec.
W naszej zapowiedzi sporo dywagowaliśmy o formie obydwu zespołów z nadzieją, że pierwsze starcie przybliży nas do poznania odpowiedzi. W pierwszych dziesięciu minutach przyjezdnym znad Brynicy zabrakło zdecydowanie luzu. Dość powiedzieć, że w tym okresie stracili trzy gole.
Już po 84 sekundach Hampus Olsson po dwójkowej akcji z Benem Sokayem rozpracował defensywną układankę Zagłębia i otworzył wynik spotkania, mając przed sobą otworem siatkę. Już pięć minut później technicznym strzałem z bekhendu popisał się Joona Monto, dokładając drugie trafienie. To nie był jednak koniec kanonady, gdyż w 10. minucie fiński center ukłuł ponownie, dobijając strzał Ollego Iisakki.
Druzgoczący początek nie wróżył, by sosnowiczanie mieli dziś powalczyć o zwycięstwo. Trener Piotr Sarnik starał się zapanować nad chaosem, korzystając z przysługującego mu czasu. Co ciekawe, nie zdecydował się na zmianę Patrika Spěšný’ego. Manewr ten dodał sosnowiczanom nieco spokoju, choć po powrocie na lód to GieKSa wciąż była stroną przeważającą.
Przed pierwszą przerwą, gospodarze wyprowadzili jeszcze jeden cios. W 16. minucie, kiedy to katowiczanie grali w przewadze, Grzegorz Pasiut zagrał wzdłuż bramki do Sama Marklunda. Choć ten nie trafił czysto w krążek, to guma przekroczyła linię bramkową, a GKS tylko pogłębił swoją przewagę.
Po wyjściu z szatni, przyjezdni szybko zdołali zainkasować pierwsze trafienie. Podczas gry w przewadze, sosnowiczanie przejęli niechlujnie wybijany krążek, a ten znalazł się wreszcie na kiju Romana Szturca, który mocnym strzałem tuż przy słupku pozbawił Murraya szans na czyste konto.
W odpowiedzi, katowiczanie wyprowadzili trójkową akcję, a po wymianie podań Mateusz Bepierszcz już witał się z gąską. Spěšný popisał się jednak efektowną interwencją kijem i odbił krążek – wydawałoby się – nieuchronnie zmierzający do bramki po raz piąty.
Zagłębie nie poszło za ciosem, a GieKSa odzyskała czterobramkowe prowadzenie w 30. minucie. Olsson zdołał wyłuskać krążek w tercji ofensywnej i odwdzięczył się Sokayowi za asystę przy jego pierwszym trafieniu.
Na znacznie bardziej wyrównane szanse sosnowiczanie mogli liczyć kilka chwil później, gdy za bramką Spěšný’ego w pięściarskie szranki stanęli ze sobą Shigeki Hitosato i Witalij Andrejkiw. Japończyk i Ukrainiec dali dobre show, a następnie zostali odesłani do szatni.
Niedługo później na pięć minut na ławkę kar za groźny atak pod bandą odesłany został Valtteri Niemi. Play-offowa agresja udzieliła się także po syrenie kończącej drugą tercję. W spięciu pod bandą, Olsson „poczęstował” soczystym cross-checkiem Szturca, osłabiając tym samym swój zespół od pierwszych sekund trzeciej odsłony.
Jedynym godnym odnotowania wydarzenie trzeciej tercji była bramka zdobyta przez Niklasa Salo w liczebnej przewadze. Oprócz tego, GieKSa bezpiecznie kontrolowała przebieg meczu aż do samego końca. Już jutro kolejny rozdział katowicko-sosnowieckiej rywalizacji.
GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 5:2 (4:0, 1:1, 0:1)
1:0 – Hampus Olsson – Benjamin Sokay, Sam Marklund (01:24),
2:0 – Joona Monto (06:46),
3:0 – Joona Monto – Olli Iisakka (09:52)
4:0 – Sam Marklund – Grzegorz Pasiut, Bartosz Fraszko (15:39, 5/4),
4:1 – Roman Szturc – Damian Tyczyński, Patryk Krężołek (22:28, 5/4),
5:1 – Benjamin Sokay – Hampus Olsson (29:56),
5:2 – Niklas Salo – Ryley Lindgren, Olli Valtola (46:28, 5/4).
GKS: Murray – Delmas, Varttinen; Marklund, Pasiut, Fraszko – Kruczek, Koponen; Iisakka, Monto, Olsson – Wanacki, Cook; Lehtimäki, Bepierszcz, Hitosato – Maciaś, Lebek; Sokay, Smal, Michalski.
Trener: Jacek Płachta.
Zagłębie: Spěšný – Charvát, Naróg; Szturc, Tyczyński, Krężołek – Naróg, Kotlorz; Salo, Valtola, Niemi – Andrejkiw, Krawczyk; Dostálek, Nahunko, Lindgren – Sikora, Włodara; Bernacki, Bucenko, Kozłowski.
Trener: Piotr Sarnik.