Za nami 6. kolejka Polskiej Hokej Ligi. Emocji nie zabrakło na żadnym z lodowisk. Wystarczy powiedzieć, że aż cztery spotkania zakończyły się różnicą zaledwie jednej bramki!
MECZ (NIE)PRZYJAŹNI
W spotkaniu pomiędzy GKS-em Tychy, a Comarch Cracovią sporo się działo. Zaczęło się od szybkiego prowadzenia przyjezdnych. W 4. minucie Tomáš Franek znalazł sposób na Johna Murraya strzałem z najbliższej odległości. Tyszanie mimo wielu korzystnych okazji przełamali się dopiero w 15. minucie za sprawą Kacpra Gruźli. Wychowanek GKS-u Tychy wykorzystał sytuację sam na sam i zdobył bramkę wyrównującą. Tego gola 20-latek będzie pamiętał do końca życia, gdyż było to jego premierowe trafienie w barwach GKS-u Tychy. W 25. minucie podczas sygnalizowanej kary dla tyszan Štěpán Csamangó wyprowadził “Pasy” na prowadzenie po rykoszecie. W 38. minucie gry drugiego gola dla tyszan zdobył Alex Szczechura, strzałem w krótki róg. Trzeba jednak przyznać, że fantastyczną robotę przed bramką wykonał Szymon Marzec, który zasłonił Roberta Kowalówkę. W drugiej tercji oprócz bramek widzieliśmy także karę meczu dla Christiana Mroczkowskiego za atak w okolice głowy lub szyi. Następnie było nam dane widzieć pojedynek bokserski pomiędzy Richardem Nejezchlebem, a Jeanem Dupuyem (górą tyszanin). Czech “wbił” w bandę Kanadyjczyka, a ten nie pozostał mu dłużny. W trzeciej tercji wydawało się, że hokeiści GKS-u Tychy kontrolują przebieg spotkania, aż do 49. minuty gdzie Filip Komorski podał do… Erika Němeca. Czech przymierzył i nie dał szans Murrayowi. Ostatnie słowo należało jednak do trójkolorowych. Mianowicie w 54. minucie Filip Komorski mocnym strzałem zaskoczył Kowalówkę i swoim trafieniem zrehabilitował się za błąd przy straconym golu. Mecz bardzo emocjonujący i zacięty. Było w nim wszystko. Bójki, krew, dramaturgia i emocje. Chciałoby się oglądać częściej takie widowiska.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 4:3 (1:1, 2:1, 1:1)
0:1 – Tomáš Franek – Martin Dudaš (03:43,5/4)
1:1 – Kacper Gruźla – Jarosław Rzeszutko, Bartłomiej Pociecha (14:57)
1:2 – Štěpán Csamangó – Damian Szurowski, Erik Němec (24:17,PENS)
2:2 – Alexander Szczechura – Jason Seed, Michael Cichy (34:23,5/4)
3:2 – Michał Kotlorz – Bartłomiej Jeziorski, Jean Dupuy (36:32)
3:3 – Erik Němec (48:26, 5/4)
4:3 – Filip Komorski – Szymon Marzec, Alexander Szczechura (53:48, 5/4)
MVP: Jason Seed
UDANY POWRÓT UNII
Na oświęcimskim lodowisku po niespełna 13 minutach pachniało niespodzianką, bowiem Podhale prowadziło już 2:0! Najpierw Clarke’a Saundersa zaskoczył Alan Łyszczarczyk, a następnie krążek do pustej bramki dobił Kacper Guzik. To obudziło gospodarzy, którzy jakby zostali w szatni i 15 sekund po bramce Guzika, kontaktowe trafienie dla Unii zdobył Teddy Da Costa. Unici przejęli inicjatywę i zmusili do defensywy nowotarski “Szarotki”, ale dobrze pomiędzy słupkami spisywał się Przemysław Odrobny, który obronił akcję sam na sam Jere Heleniusa, a także kąśliwe uderzenie Siemiona Garszyna. Wyrównanie nadeszło w 26. minucie, gdy to Luka Kalan dobił strzał Klemena Pretnara. Miejscowi poszli za ciosem i w 29. minucie liczebną przewagę na bramkę zamienił Martin Przygodzki, zmieniając tor lotu krążka po strzale Ryana Glenna. Oba zespoły miały swoje szanse na kolejne trafienie, ale bramkarze stawali na wysokości zadania. Dopiero w 42. minucie Unia zdołała odskoczyć na dwie bramki. Sebastian Kowalówka pokonał Przemysława Odrobnego w momencie, gdy gospodarze mieli na lodzie jednego zawodnika więcej. Wydawało się, że nic już nie odbierze oświęcimianom kompletu punktów, ale wtedy kontaktową bramkę zdobył Emil Švec i “Górale” poczuli krew. Unici rozpaczliwie się broni i zdołali utrzymać prowadzenie do ostatniej syreny. Tym samym zanotowali 18 z rzędu, wygrany mecz ligowy na swoim lodowisku.
Re-Plast Unia Oświęcim – Tauron Podhale Nowy Targ 4:3 (1:2, 2:0, 1:1)
0:1 – Alan Łyszczarczyk – Alexander Pettersson (05:07, 5/4),
0:2 – Kacper Guzik – Andriej Ankudinow, Lauris Rancevs (12:55),
1:2 – Teddy Da Costa – Daniił Oriechin, Patryk Noworyta (13:10),
2:2 – Luka Kalan – Klemen Pretnar, Gregor Koblar (25:01),
3:2 – Martin Przygodzki – Ryan Glenn, Aleksiej Trandin (29:11, 5/4),
4:2 – Sebastian Kowalówka – Luka Kalan, Klemen Pretnar (41:08, 5/4),
4:3 – Emil Švec – Damian Tomasik, Michal Vachovec (51:35).
MVP: Clarke Saunders.
PIŁKARSKI WYNIK
Mecz Ciarko STS-u Sanok z Zagłębiem Sosnowiec od początku zapowiadał się na wyrównane spotkanie. To potwierdza też wynik końcowy tego meczu. Przez 60 minut tego starcia kluczowymi postaciami swoich drużyn byli bramkarze. To głównie dzięki nim przez długi czas utrzymywał się wynik bezbramkowy. Dopiero w 41. minucie sposób na bramkarza gości znalazł Kamil Olearczyk. Więcej bramek nie padło, ale kibice zgromadzeni w Arenie Sanok mogli być zadowoleni z przebiegu meczu. Tym bardziej, że dzięki tej wygranej sanoczanie odskoczyli sosnowiczanom w tabeli na trzy punkty. To drugi mecz z rzędu kiedy podopieczni Grzegorza Klicha przegrali stosunkiem 0:1. Jednak w ostatniej minucie mieli okazje ku temu by zremisować. Uniemożliwił im to postawiony “autobus” pod bramką sanoczan.
Ciarko STS Sanok – Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0, 0:0, 1:0)
1:0 Kamil Olearczyk – Marek Strzyżowski, Marcin Biały (41:12, 5/4)
MVP: Patrik Spěšný.
LIDER NIE POSTRZELAŁ
Derby Pomorza od zawsze rządziły się swoimi prawami. Tak też było i tym razem. Wydawało się, że hokeiści lidera PHL urządzą sobie strzelaninę w Gdańsku. Tak się jednak nie stało. Gospodarze w 6. minucie objęli prowadzenie za sprawą, niechcianego w Toruniu, Michała Sadowskiego. Podopieczni Juryja Czucha dążyli do wyrównania, ale Michał Kieler nie dawał się pokonać. Przyjezdnym udało się go przełamać dopiero w 33. minucie, kiedy to do remisu doprowadził Jarosław Dołęga. Niespełna trzy minuty później “Stalowe Pierniki” na prowadzenie wyprowadził Ville Saloranta. Miejscowi potrafili jednak jeszcze przed przerwą odpowiedzieć, a rzut karny na bramkę zamienił Krystian Mocarski. Trzeba przyznać, że wychowanek Stoczniowca wykonał ten najazd w przepięknym stylu i całkowicie zwiódł Mateusza Studzińskiego. W ostatniej tercji to jednak goście wykorzystali swoje doświadczenie i zdołali strzelić zwycięską bramkę, której autorem był Jegor Fieofanow. Wynik mógł być bardziej okazały, ale torunian zawiodła skuteczność, gdyż zaledwie 3 z 50 strzałów znalazły drogę do siatki. Na koniec warto odnotować, że kontuzji dłoni nabawił się Michaił Szabanow. Rosjanin musiał udać się do szpitala na prześwietlenie w celu diagnozy, jak poważny jest to uraz.
GKH Stoczniowiec Gdańsk – KH Energa Toruń 2:3 (1:0, 1:2, 0:1)
1:0 – Michał Sadowski – Oskar Lehmann, Gilbert Leśniak (06:27, 5/4)
1:1 – Jarosław Dołęga – Kamil Kalinowski, Michał Kalinowski (33:12)
1:2 – Ville Saloranta – Michał Kalinowski, Jegor Szkodienko (35:17, 5/4)
2:2 – Krystian Mocarski (37:52, karny)
2:3 – Jegor Fieofanow – Dienis Sieguszkin, Gleb Bondaruk (43:29)
MVP: Michał Kieler.
PRZEDSZKOLNE BŁĘDY WYKORZYSTANE
GKS Katowice, po ważnym zwycięstwie z Re-Plast Unią Oświęcim po dogrywce (2:1), zmierzył się w niedzielę z JKH GKS-em Jastrzębie. Wydawało się, że gorszy okres katowiczan już minął. Nic bardziej mylnego. Zaczęło się od fatalnego błędu podczas gry w osłabieniu. Patryk Wajda nie zawęził pola gry Radosławowi Sawickiemu, a ten wjechał pod bramkę jak do siebie i nie dał szans Jurajowi Šimbochowi. W 35. minucie Maciej Urbanowicz minął jak tyczki Oskara Krawczyka i Patryka Wajdę, położył bramkarza i zdobył drugą bramkę dla swojego zespołu. Katowiczanie szybko odpowiedzieli, bo niecałą minutę później. W zamieszaniu podbramkowym gola kontaktowego zdobył Maciej Kruczek. W trzeciej tercji znów na listę strzelców wpisał się popularny “Urban”. W 53. minucie strzelił w krótki róg w samo okno bramki. To trafienie jednak to oczywisty błąd bramkarza. Nie powinno się puszczać gola w taki sposób.
JKH GKS Jastrzębie – GKS Katowice 3:1 (1:0, 1:1, 1:0)
1:0 – Radosław Sawicki – Maciej Urbanowicz, Mateusz Bryk (10:45, 5/4),
2:0 – Maciej Urbanowicz (34:22, 5/4),
2:1 – Maciej Kruczek (35:12),
3:1 – Maciej Urbanowicz – Marek Hovorka, Zackary Phillips (52:49).
MVP: Maciej Urbanowicz.