zklepy.pl
Image default

CHL: Sensacja w Cardiff i świetny mecz w Ängelholm

Sporo działo się wczoraj w Champions Hockey League. Druga kolejka zmagań przyniosła nam wiele nieoczekiwanych wyników. Działo się niemal w każdym meczu, więc nie mogliśmy narzekać na nudę. Najciekawiej było w Cardiff i Ängelholm. Natomiast w Vojens miejscowi hokeiści dostali lekcję hokeja od Szwajcarów.

W bardzo wyrównanej grupie B, zespół Mlady Boleslav, podjemował IFK Helsinki. Zaczęło się świetnie, bo po zaledwie 151 sekundach Jakub Kotala otworzył wynik meczu. Czesi byli stroną dominującą przez większość czasu jednak brakowało skutecznego wykończenia akcji. To się na nich zemściło, gdyż podczas osłabienia, Leevi Teissala wyrównał wynik meczu na półtorej minuty przed końcem drugiej odsłony. Wobec bezbramkowej trzeciej tercji, o zwycięstwie musiała zadecydować dogrywka. W 63. minucie Roni Hirvonen sam przemierzył spory dystans z krążkiem i oddał mocny strzał z nadgarstka w długi róg bramki Jana Růžički i ostatecznie to Finowie wywieźli z Czech dwa punkty.

BK Mladá Boleslav – IFK Helsinki 1:2d. (1:0, 0:1, 0:0, 0:1)
1:0 – Jakub Kotala  – Jan Dufek (02:31),
1:1 – Leevi Teissala – Jere Innala, Eetu Koivistoinen (38:30, 5/4)
1:2 – Roni Hirvonen – Teemu Tallberg, Eero Teräväinen (62:15).

Tymczasem w Danii mieliśmy istny pogrom. Drużyna, w której gra znany choćby z kilku występów w Polsce – Mike Szmatula otrzymała prawdziwą lekcję hokeja od zawodników ze Szwajcarii. Wynik był ustawiony już w pierwszej tercji, którą goście wygrali pewnie czterema bramkami. Kolejne dwie tercje, to spokojna kontrola spotkania przez Szwajcarów. O tym jak bardzo jednostronny był to mecz świadczy fakt, iż tylko jedna bramka została strzelona w przewadze.

SønderjyskE Vojens – EV Zug 0:10 (0:4, 0:3, 0:3)
0:1 -Carl Klingberg – Marco Müller, Sven Senteler (06:30),
0:2 – Lino Martschini – Fabrice Herzog, Anton Lander (08:06),
0:3 – Reto Suri – Niklas Hansson, Sven Leuenberger (14:47),
0:4 – Jan Kovar – Marco Müller, Dario Simion (18:16),
0:5 – Reto Suri – Jérôme Bachofner, Livio Stadler (30:04),
0:6 – Jérôme Bachofner – Dominik Schlumpf, Samuel Kreis (33:57),
0:7 – Carl Klingberg – Lino Martschini, Niklas Hansson (39:22, 5/4),
0:8 – Sven Senteler – Yannick Zehnder, Carl Klingberg (42:08),
0:9 – Samuel Kreis – Sven Leuenberger, Reto Suri (51:06),
0:10 – Dario Allenspach – Claudio Cadonau, Christian Djoos (59:39).

Przed tym spotkaniem raczej nie spodziewaliśmy się tak wysokiej wygranej Lukko Raumy. Pierwsza odsłona okazała się być bezbramkowa, jednak worek z bramkami rozwiązał się w drugiej tercji. Zawodnicy Adlera Mannheim nie potrafili utrzymać dyscypliny co spowodowało niepotrzebne wykluczenia. To się na nich zemściło, bowiem Finowie zaaplikowali dwie bramki w ciągu 66 sekund, co dało im spokojną zaliczkę przed trzecią odsłoną. Hokeiści niemieckiego zespołu złapali kontakt za sprawą Joonasa Lehtivuoriego, ale był to ostatni pozytywny akcent dla nich w tym spotkaniu. Znów niepotrzebne kary i znów rywale zdobyli dwie bramki w krótkim czasie. Ostatnie słowo należało do Linusa Nymana, który swoim trafieniem ustalił wynik tego pojedynku.

Lukko Rauma – Adler Mannheim 5:1 (0:0, 2:0, 3:1)
1:0 – Arttu Ilomäki – Thomas Grégoire, Scott Pooley (33:13, 5/3),
2:0 – Arttu Ilomäki assisted by Thomas Grégoire and Scott Pooley (34:19, 5/3),
2:1 – Joonas Lehtivuori – Borna Rendulic, Nigel Dawes (41:31, 5/4),
3:1 – Sebastian Repo – Linus Nyman , Arttu Ilomäki (44:22, 5/3),
4:1 – Vili Saarijärvi – Julius Mattila, Anrei Hakulinen (44:52, 5/4),
5:1 – Linus Nyman – Matthew Abt, Scott Pooley (47:20).

Hokeiści obu drużyn zafundowali nam prawdziwy dreszczowiec. Zaczęło się od prowadzenia Bawarczyków. Wystarczyły zaledwie cztery minuty by otworzyć wynik meczu. Jednak już minutę później był remis. Na trzy minuty przed końcem pierwszej tercji Marco Kasper dał prowadzenie szwedzkiej drużynie. Monachijczycy jednak nie odpuścili i walczyli o wyrównanie co przyniosło efekt w 34. minucie. Od razu poszli za ciosem, bo wystarczyła im zaledwie minuta na to by wyjść na prowadzenie. Wydawało się, że zawodnicy sponsorowani przez koncern napojów energetycznych spokojnie dowiozą zwycięstwo do końca. Nic bardziej mylnego. Na 20 sekund przed końcową syreną wyrównał Marco Kasper. Kiedy wszyscy myśleli już o dogrywce Ben Street zahaczał rywala, przez co sędziowie przyznali rzut karny. Do najazdu podjechał Adam Tambellini, który pewnie wykorzystał swoją szansę.

Rögle Ängelholm – Red Bull Monachium 4:3 (2:1, 0:2, 2:0)
0:1 – Ben Street – Jonathon Blum (03:09, 5/4),
1:1 – Ludvig Larsson – Marco Kasper, Leon Bristedt (4:34),
2:1 – Marco Kasper – Lucas Ekeståhl Jonsson, Leon Bristedt (17:33, 5/4),
2:2 – Frederik Tiffels – Ben Street, Maximilian Daubner (33:49),
2:3 – Patrick Hager – Konrad Abeltshauser (34:50),
3:3 – Marco Kasper – Ludvig Larsson, Lucas Ekeståhl Jonsson (59:40, 6/5),
4:3 – Adam Tambellini (59:54, karny).

Murowanym faworytem w tym meczu byli zawodnicy z Lozanny. Szwajcarski hokej stoi bowiem na dużo wyższym poziomie niż angielski. Tym bardziej zaskakuje nas wynik w tym meczu. W 6. minucie Cole Sanford otworzył wynik meczu. To prowadzenie zostało utrzymane do końca pierwszej odsłony. W drugiej natomiast prowadzenie zostało powiększone, ale Szwajcarzy szybko odrobili stratę jednej bramki. Nie byli jednak w stanie sforsować defensywy rywali. W trzeciej tercji hokeiści z Cardiff zdobyli jeszcze dwie bramki. Mecz zakończył się wynikiem 4:1, ale Walijczycy wcale nie byli stroną dominującą. Statystyka strzałów wynosiła bowiem 74-40, a strzałów celnych 33-20. Ten rezultat to ogromna niespodzianka, o której głośno mówi się na Wyspach Brytyjskich.

Cardiff Devils – Lausanne HC 4:1 (1:0, 1:1, 2:0)
1:0 – Cole Sanford – Brodie Reid, Justin Crandall (05:19, 5/4),
2:0 – Brodie Reid – Stephen Dixon, Brendan Mikkelson (22:20),
2:1 – Ken Jäger – Cody Almond (22:42),
3:1 – Cole Sanford – Trevor Cox, Josh Lammon (40:35),
4:1 – Sam Duggan – Mark Richardson, Matt Register (48:15).

ZSC Lions po pierwszym przegranym meczu z IFK Helsinki, zrehabilitowało się we wczorajszym spotkaniu. Szwedzi otworzyli wynik spotkania i to oni zjeżdżali na pierwszą przerwę z jednobramkową zaliczką. Jednak kolejne bramki zdobywali tylko gospodarze. Tuż przed końcem trener Frölundy HC poprosił o czas i wycofał bramkarza, ale to nie przyniosło rezultatu. Wręcz przeciwnie, jego podopieczni stracili kolejną, czwartą bramkę.

ZSC Lions – Frölunda HC 4:2 (1:2, 0:0, 3:0)
0:1 – Johan Sundström – Nicklas Lasu, Mattias Norlinder (05:51),
1:1 – Simon Bodenmann – Marcus Krüger, Dominik Diem (15:38, 5/4)
1:2 – Mattias Norlinder – Ryan Lasch, Michael Špaček (17:27, 5/4),
2:2 – Ryan Hayes – Phil Baltisberger, Patrick Geering (44:20),
3:2 – Marcus Krüger – Dominik Diem, Justin Azevedo (45:51, 5/4),
4:2 – Justin Sigrist – Justin Azevedo, Marcus Krüger (59:36, do pustej bramki).

Najnowsze artykuły

Dziś poznamy mistrza Polski? Sprawdzian kadry w Krynicy-Zdroju [WIDEO]

Mikołaj Pachniewski

Zabójcze przewagi! GieKSa lepsza w samej końcówce dogrywki

Redakcja

Rewolucja w Comarch Cracovii! Rudolf Roháček nie będzie już trenerem

Mikołaj Pachniewski

Skomentuj