zklepy.pl
Image default

Największe rozczarowania 2022 roku! Kto zawiódł nas najbardziej?

Po podsumowaniu 2022 roku, przyszedł czas na zestawienie zawodników, którzy naszym zdaniem zawiedli najbardziej. Wymienieni przez nas zawodnicy nie wnieśli do swoich drużyn niczego wartego uwagi. Kto znalazł się w tym „zacnym gronie? Mamy dziesięć propozycji.

10. Timi Lahtinen (Dundee Stars → Marma Ciarko STS Sanok)

Przyzwoite występy poza granicami kraju, blisko sto meczów na poziomie Liigi, pozytywne rekomendacje – wszystko wskazywało na to, iż Timi Lahtinen ma spore zadatki na to, by zostać liderem ofensywy Marma Ciarko STS-u Sanok.

Drużyna dowodzona przez jego rodaka – Mikkę Elomę – nie stanowi jednak postrachu ligowych defensorów. 27-latek rozegrał dla ekipy z Podkarpacia 16 meczów, nim opuścił drużynę wraz z Aleksandrem Pawłenką. Mając u boku Damiana Tyczyńskiego udało mu się wywalczyć awans do słowackiej ekstraligi, PHL jednak nie podbił.

9. Matias Sointu (Sheffield Steelers → Comarch Cracovia)

Do Cracovii przychodził jako zawodnik z wielkim doświadczeniem w rodzimej Liidze, występami w CHL oraz pozycjami w CV z innych, renomowanych lig. Spodziewano się po nim, że wniesie sporo jakości w poczynania ofensywne krakowian.

Tymczasem w barwach Cracovii w PHL Matias Sointu rozegrał zaledwie 5 meczów, w których zdobył punkcik za asystę. Natomiast w CHL w 4 spotkaniach zanotował 2 kluczowe podania. To zdecydowanie zbyt mały dorobek, jak na zawodnika o takim stażu i doświadczeniu w topowych ligach. Zresztą szybko, bo już w październiku Sointu opuścił Kraków i wrócił do ojczyzny.

8. Gleb Bondaruk (TAURON Podhale Nowy Targ → JKH GKS Jastrzębie)

W KH Enerdze Toruń – solidne występy, a także wypracowanie łatki pracowitego napastnika. W Podhalu Nowy Targ – funkcja jednego z liderów drużyny. Nic zatem dziwnego, iż poszukując wzmocnień przed fazą play-off, włodarze JKH GKS-u Jastrzębie spojrzeli śmiało w stronę rosyjskiego napastnika.

Rola Gleba Bondaruka w taktycznej układance Róberta Kalábera była jednak śladowa. Hokeista rodem z Norylska nie sprostał wyższym wymaganiom, a na Jastorze nikt już raczej o nim nie pamięta.

7. Teemu Pulkkinen (Herning Blue Fox → GKS Katowice)

Jeszcze rok temu występował w jednej z najlepszych lig świata. W fińskiej Liidze wystąpił łącznie w 64 spotkaniach i zanotował 19 punktów za 9 bramek i 10 asyst. Poprzedni sezon kończył jednak w duńskim Herning Blue Fox. Teemu Pulkkinen, to napastnik po którym spodziewano się że wniesie powiew świeżości do naszej ligi. Katowiccy kibice z pewnością liczyli, że będzie tak dobry jak Jesse Rohtla w szczycie formy.

Rzeczywistość jednak okazała się być zgoła inna. W 29 spotkaniach na polskich taflach, 27-letni Fin zanotował zaledwie pięć punktów. Zdobył on dwa gole i dołożył trzy asysty. To fatalny wynik, jak na zawodnika z tak okazałym CV. Trzeba jednak przyznać, że jedną rzecz opanował do perfekcji. Potrafi zniknąć na cały mecz!

6. Miro-Pekka Saarelainen (Kiekko-Vantaa → GKS Katowice)

Zwycięzców ponoć się nie sądzi, ale wkład Mira-Pekki Saarelainena w wywalczenie złotego medalu mistrzostw Polski był niemalże zerowy. Filigranowy skrzydłowy nie znalazł swojego stałego miejsca w składzie drużyny Jacka Płachty, a szkoleniowiec GieKSy miał zapewne nierzadko problem, jak zagospodarować możliwości 28-letniego Fina.

Tytułu mistrzowskiego nikt mu jednak nie odbierze. W fazie play-off przyczynił się do niego raptem trzema trafieniami oraz jedną asystą. To mało, jak na byłego młodzieżowego reprezentanta światowej potęgi oraz zawodnika klubów z najwyższego poziomu rozgrywkowego w Finlandii.

5. Markus Korkiakoski (HC RT TORAX Poruba → JKH GKS Jastrzębie)

Hokeiści z Kraju Tysiąca Jezior licznie zameldowali się w naszym rankingu. Największym rozczarowaniem spośród przedstawicieli tego państwa okazał się być jednak Markus Korkiakoski. Kiedy przychodził do Polskiej Hokej Ligi, wydawało się, że bez problemów zaadaptuje się w naszych realiach. Przez kilka sezonów notował wszak świetne występy w Chance Lidze, a więc w rozgrywkach o zbliżonym poziomie do PHL.

Tak się jednak nie stało. Jastrzębski Klub Hokejowy zaliczył falstart, a nad czeską granicą zrobiło się nerwowo. Korkiakoski nie dał najmniejszego argumentu, iż zasługuje na miejsce w szatni brązowych medalistów. Bez zdobytego gola przy swoim nazwisku było jednak o to piekielnie ciężko.

Była gwiazda Chance Ligi nie odnalazła się w PHL. Bilans Korkiakoskiego jest mizerny: 11 spotkań bez trafienia, za to z raptem dwoma asystami.

4. Jewgienij Sołowjow (Jużnyj Urał Orsk → Comarch Cracovia)

Rosjanin w pierwszej przygodzie z Cracovią był prawdziwym objawieniem i liderem krakowian w fazie play-off, przyczyniając się do wywalczenia srebrnego medalu. Później wrócił jednak do rodzimej WHL, ale trener Rudolf Roháček ponowił manewr ze sprowadzeniem Jewgienija Sołowjowa pod Wawel.

30-latek zawiódł jednak na całej linii, bo w 11 meczach zdobył łącznie tylko 4 punkty (2 gole, 2 asysty). Mając w pamięci jego pierwszy pobyt w Krakowie, trzeba przyznać, że zagrał znacznie poniżej oczekiwań i był jednym ze słabszych ogniw krakowian w poprzednim sezonie.

3. Kayle Doetzel (DVTK Jegesmedvék → Comarch Cracovia)

Najlepsze ligi juniorskie świata, zaplecze NHL, długi staż w ECHL, niezłe występy w Erste Lidze. Wydawało się, że Kanadyjczyk z Saskatoon to znakomity materiał na klasowego obrońcę Polskiej Hokej Ligi. Obrońca ten imponował (przynajmniej w poprzednich klubach) ofiarną, twardą grą. Niestety nie zauważyliśmy tego w ani jednym z czterech jego występów w Champions Hockey League.

W PHL zaś wystąpił w zaledwie jednym meczu z Tauron Podhalem Nowy Targ. I tyle było po jego przygodzie z polskim hokejem. Comarch Cracovię zamienił na HC Preszów po pięciu występach w jej barwach. Tęsknić z pewnością nie będziemy.

2. Daniił Apalkow (Jermak Angarsk → TAURON Re-Plast Unia Oświęcim)

Powiedzieć, że był to największy błąd Toma Coolena, to jak nie powiedzieć nic. Rosjanin niemal całą swoją seniorską karierę rozgrywał w KHL. Można było więc sądzić, że wykaże się czymkolwiek. Trudno było jednak wyłapać z jego gry jakąkolwiek charakterystyczną zagrywkę. Daniił Apalkow snuł się po tafli, jakby musiał grać za karę. Jak już miał krążek przy sobie, to kibice oświęcimskiej Unii musieli szybko popijać melisę. Chaos, niedokładność, brak ambicji, w skrócie tak można ocenić jego występy w oświęcimskim klubie.

W sumie w Polsce rozegrał 19 spotkań i zanotował 13 punktów. Statystyki jednak to nie wszystko. Bardziej szkodził swojej drużynie niż pomagał. Stąd też tak wysokie miejsce w naszym rankingu.

1. Ervīns Muštukovs (HC RT TORAX Poruba → KH Energa Toruń)

Łotewski bramkarz do KH Energi Toruń przychodził jako solidny i doświadczony bramkarz, który będzie potrafił wejść w buty Antona Svenssona. Od początku jednak jego przygoda z toruńskim klubem nie układała się dobrze.

Ervīns Muštukovs jak na golkipera z doświadczeniem w m.in.: KHL, reprezentacji Łotwy, ekstraligach duńskiej, francuskiej, bronił bardzo słabo. Choć statystyki tego nie do końca obrazują, bo w 16 meczach interweniował ze skutecznością 91,2% i wpuszczał średnio 3,55 bramki na mecz, to rzadko pomagał kolegom z pola; “wypluwał” krążek przed siebie, był bardzo niepewny, a będąc zasłoniętym, nie szukał krążka, czekając aż w niego trafi.

Działacze “Stalowych Pierników” od samego początku sezonu szukali zastępstwa za 38-latka i w 12 grudnia w końcu mogli się z nim pożegnać.

Najnowsze artykuły

Jak długo Bytom będzie wracał do gry? Przyglądamy się sytuacji BS Polonii

Redakcja

A więc (znów) „Święta Wojna”. Stawką finał fazy play-off

admin

Głodni tyszanie kontra odrodzone „Szarotki”. Kto awansuje do półfinału?

admin

Skomentuj