14. kolejka przyniosła nam wiele hokejowych emocji. Tym razem jednak na wyróżnienie zasługują zawodnicy z GKS-u Tychy, KH Energi Toruń oraz GKS-u Katowice.
3. gwiazda: Brandon Magee (GKS Katowice) – 1 gol, 1 asysta.
Wczoraj w „Satelicie” Comarch Cracovia stanęła przed szansą, by zrewanżować się za srogie lanie, jakie sprawił jej GKS Katowice w starciu o Superpuchar Polski. Górą ponownie byli katowiczanie, a spory udział miał kanadyjski napastnik Brandon Magee.
To on miał swój kluczowy udział przy zwycięskim golu, kiedy wyprowadził w pole krakowską obronę i wystawił jak na tacy krążek Grzegorzowi Pasiutowi. Na swym koncie zapisał także otwierające trafienie (które padło dopiero w 49. minucie). Błysnął wówczas techniką, posyłając krążek dokładnie tam, gdzie chciał.
2. gwiazda: Patrik Szécsi (KH Energa Toruń) – 2 gole
KH Energa Toruń wygrała w Nowym Targu 6:2 i powróciła, teoretycznie, do walki o awans do Pucharu Polski. Doskonale spisał się węgierski obrońca Patrik Szécsi, który niedawno dołączył do toruńskiego zespołu. Był to dla niego drugi mecz z rzędu ze zdobytymi dwiema bramkami.
Szécsi dwukrotnie pokonał Szymona Klimowskiego w trzeciej tercji. Najpierw w podwójnej przewadze posłał krążek w okienko, a później doskonale podłączył się do akcji i znalazł lukę między bliższym słupkiem a barkiem golkipera gospodarzy, pieczętując okazałe zwycięstwo. W obronie także zagrał bardzo dobrze, co sprawia, że nie mogło go ominąć wyróżnienie w naszym cyklu.
1. gwiazda: Bartłomiej Jeziorski (GKS Tychy) – 2 gole
W meczu z liderem Polskiej Hokej Ligi, popularny „Jezior” zabłysnął skutecznym wykończeniem akcji. Mało kto wierzył, że w tym meczu tyszanie wrócą do domu z trzema punktami. Oświęcimianie wyglądali bowiem na bardziej ułożoną drużynę. Jednakże podopieczni Andrieja Sidorienki stanęli na wysokości zadania i tym razem to oni wygrali „Świętą Wojnę”.
Napastnik GKS-u Tychy w 9. minucie otworzył wynik spotkania. Najpierw z okolic bulika uderzył Jakub Bukowski, krążek odbił Robert Kowalówka, a Bartłomiej Jeziorski wyczekał oświęcimskiego golkipera i po strzale w krótszy róg wpisał się na listę strzelców. Tyski atakujący zdobył też bramkę na wagę zwycięstwa. W 33. minucie wykorzystał niefrasobliwość oświęcimskich defensorów i bez przyjęcia oddał strzał na bramkę, który zaskoczył Roberta Kowalówkę. Ostatecznie trójkolorowi wygrali i zgarnęli pełną pulę w tym meczu.