Zagłębie Sosnowiec wygrało w Toruniu po rzutach karnych 4:3, choć przegrywało już 1:3. Najazd jako jedyny wykorzystał Damian Tyczyński, a pozostałe 9 zakończyło się obronami bramkarzy bądź niecelnymi strzałami. Nie były to najbardziej efektowne karne w historii. 2 punkty pojechały jednak do Sosnowca.
Piątkowy mecz w grodzie Kopernika był batalią o 7. miejsce w Tauron Hokej Lidze. A że mecze torunian z sosnowiczanami od zawsze mają dodatkowy smaczek, to walki nie brakowało. Gospodarze już w pierwszej tercji wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Najpierw Patrika Spěšný’ego pokonał Patryk Kogut, wykorzystując złą interwencję Czecha, a kilka minut później Johansson skorzystał na tym, że golkiper sosnowiczan był zasłonięty i spod niebieskiej posłał gumę do siatki.
Goście nie poddali się jednak i jeszcze przed przerwą odpowiedzieli, a konkretniej uczynił to Tomasz Kozłowski, przekierowując krążek po strzale Michała Bernackiego. Sosnowiczanie naciskali w drugiej tercji, ale nie potrafili sobie wypracować takiej okazji, by zaskoczyć Studzińskiego. Za to torunianie atakowali nieco rzadziej, ale za to groźniej. Po jednej z takich akcji na 3:1 podwyższył Atte Huhtela, dla którego był to premierowy gol w THL.
Po tym trafieniu obraz gry się zmienił, bo Zagłębie wyraźnie straciło animusz i częściej przy krążku byli torunianie. Zupełnie odwrotnie było jednak w trzeciej partii, gdy sosnowiczanie całkowicie zepchnęli gospodarzy do defensywy i dopięli swego. W 47. minucie podbramkowe zamieszanie wykorzystał Patryk Krężołek i końcówka zapowiadała się bardzo ciekawie.
Rzeczywiście tak było, bo w 57. minucie był już remis, gdy znów po zamieszaniu do siatki trafił Riley Lindgren. Chwilę później Kanadyjczyk mógł dać nawet prowadzenie sosnowiczanom, ale strzelił tylko w boczną siatkę. Potrzebna była zatem dogrywka. W niej działy się rzeczy szalone, ale pierwszoplanowymi postaciami byli obaj bramkarze. Wystarczy wspomnieć, że Studziński trzy razy okazał się lepszy, gdy sam na sam z nim był Niklas Salo.
W karnych z 10 najazdów, hokeiści wykorzystali zaledwie jeden. Sposób, w jaki powinno się wykonywać najazdy pokazał Damian Tyczyński, z kolei pozostali wykonawcy robili to bardzo słabo i ułatwiali zadanie bramkarzom.
KH Energa Toruń – Zagłębie Sosnowiec 3:4 pk. (2:1, 1:0, 0:2. d. 0:0, k. 0:1)
1:0 – Patryk Kogut – Michał Kalinowski (10:35),
2:0 – Albin Thyni Johansson – Jakub Gimiński, Jakub Prokurat (16:24),
2:1 – Tomasz Kozłowski – Michał Bernacki (19:42),
3:1 – Atte Huhtela – Calle Behm, Matthew Sozanski (32:16),
3:2 – Patryk Krężołek – Witalij Andrejkiw (46:53),
3:3 – Riley Lindgren – Vlastimil Dostálek (56:05),
3:4 – Damian Tyczyński (decydujący karny).
Karne: Tyczyński (+), Tiainen (-), Krężołek (-), Larionovs (-), Niemi (-), Syty (-), Lindgren (-), Fjodorovs (-), Dostálek (-), Djumić (-)
KH Energa: Studziński – Johansson, Svars; Larionovs, Fjodorovs, Tiainen – Gimiński, Sozanski; Prokurat, Syty, Djumić – Jaworski, Kurnicki; Kogut, K. Kalinowski, M. Kalinowski – Behm, Zieliński; Jaakola, Huhtela, Baszyrow.
Zagłębie: Spěšný – Charvát, Naróg; Karasiński, Tyczyński, Krężołek – Kotlorz, Włodara; Salo, Valtola, Niemi – Andrejkiw, Krawczyk; Dostálek, Nahunko, Lindgren – Bernacki, Bucenko, Kozłowski oraz Sikora.
Trener: Piotr Sarnik.