GKS Katowice wygrał 4:1 z GKS-em Tychy w ramach 41. kolejki Polskiej Hokej Ligi. Mimo tego, że jako pierwsi bramkę zdobyli gospodarze, to w kolejnych tercjach strzelali tylko mistrzowie Polski. Dublet w tym meczu zaliczył Grzegorz Pasiut.
Do meczu, tyszanie przystąpili bez kapitana Filipa Komorskiego, który otrzymał karę meczu za bójkę w meczu z Tauron Re-Plast Unią Oświęcim i Jouki Juholi, który w dalszym ciągu jest przeziębiony. Katowiczanie zaś musieli sobie radziś bez Hampusa Olssona.
Pierwszą tercję tyszanie rozpoczęli z wysokiego „c”. Już po 114 sekundach na tablicy wyników pojawił się wynik 1:0. Jean Dupuy wykorzystał błąd defensywy rywali i krążek wtoczył się za linię bramkową po interwencji Johna Murraya.
Tyszanie przez niemal całą tercję byli stroną dominującą. Świetne okazje do zdobycia kolejnych bramek mieli: Christian Mroczkowski, Filip Starzyński i Szymon Marzec, ale bramkarz GieKSy nie dał się pokonać.
Zaraz po rozpoczęciu drugiej tercji gospodarzom urwał się Bartosz Fraszko, ale przegrał pojedynek sam na sam z Tomášem Fučíkiem. W 25. minucie gry bliski zdobycia bramki był Ondrej Šedivý, ale jeszcze lepszym refleksem popisał się „Jasiek Murarz” i odbił jego strzał.
Katowiczanie wyraźnie zaatakowali czego efektem był gol na remis. Podopieczni Jacka Płachty przeprowadzili świetną szybką akcję pod bramką gospodarzy i po podaniu Brandona Magee, Grzegorz Pasiut z najbliższej odległości ulokował krążek w bramce.
Zaledwie 50 sekund później mistrzowie Polski wyszli na prowadzenie za sprawą Mathiasa Lehtonena. Fiński napastnik wrzucił gumę w kierunku zasłoniętego bramkarza, czym kompletnie go zaskoczył i od tego momentu to przyjezdni rozdawali karty.
Początek trzeciej tercji był dość wyrównany, a gra toczyła się głównie w strefie neutralnej. Dopiero w 47. minucie gospodarze rzucili się do ataku. Najpierw świetną sytuację zmarnował Roman Szturc, a chwilę później po zamieszaniu podbramkowym Radosław Galant nie zdołał umieścić krążka w bramce.
W 53. minucie błąd popełnili tyscy defensorzy i katowiczanie znaleźli się w dogodnej sytuacji. Pierwszy strzał Mathiasa Lehtonena obronił golkiper gospodarzy, ale przy dobitce Macieja Kruczka nie miał najmniejszych szans.
W 57. minucie trener Andriej Sidorienko poprosił o czas. Chwilę później błąd popełnił Alexander Younan i w sytuacji jeden na jeden znalazł się Mathias Lehtonen, ale minimalnie chybił. Na 74 sekundy przed końcem Tomáš Fučík opuścił taflę. To jednak nie przyniosło zamierzonego efektu, a wręcz przeciwnie. To katowiczanie podwyższyli prowadzenie na 4:1. Strzelcem bramki był Grzegorz Pasiut. Chwilę po zdobyciu gola, Radosław Galant starł się z Brandonem Mageem i oboje zostali ukarani dwiema minutami.
GKS Tychy – GKS Katowice 1:4 (1:0, 0:2, 0:2)
1:0 – Jean Dupuy (01:54, 4/4),
1:1 – Grzegorz Pasiut – Brandon Magee, Bartosz Fraszko (26:59),
1:2 – Mathias Lehtonen – Marcin Kolusz (27:49),
1:3 – Maciej Kruczek (52:36, 4/4),
1:4 – Grzegorz Pasiut (59:05, do pustej bramki).
GKS Tychy: Fučík – Pociecha, Ciura; Šedivý, Ubowski, Jeziorski – Younan, Nilsson; Mroczkowski, Boivin, Dupuy – Jaśkiewicz, Kaskinen; Marzec, Starzyński, Bukowski – Krzyżek, Bizacki; Gościński, Galant, Szturc.
Trener: Andriej Sidorienko.
GKS Katowice: Murray – Rompkowski, Kruczek; Fraszko, Pasiut, Magee – Varttinen, Wanacki; Šimek, Monto, Lehtonen – Kolusz, Wajda; Bepierszcz, Pulkkinen, Krężołek – Maciaś, Ciepielewski, Hitosato, Smal.
Trener: Jacek Płachta.