Wszystko wskazuje na to, iż Evander Kane powraca do świata żywych. Po ostatnich kontrowersjach, które wywołał jako zawodnik San Jose Sharks, 30-letni hokeista związał się z Edmonton Oilers.
Kariera Evandera Kane’a pełna jest wzlotów i upadków, lecz w ostatnim czasie przytrafiło mu się zdecydowanie więcej tych drugich. Choć w szeregach San Jose Sharks udało mu się osiągnąć status gwiazdy, ostatnie miesiące spędzone w Kalifornii nie należały do przesadnie udanych.
Wszystko to za sprawą licznych skandali, w jakie zamieszany był niedawno gracz rodem z Vancouver. Należą do nich między innymi głośne problemy z uzależnieniem od hazardu, a także liczne „brudy” związane z jego procesem rozwodowym, w trakcie którego był oskarżany przez swoją małżonkę o ustawianie meczów „Rekinów” czy też stosowanie przemocy domowej.
Kontrowersyjny hokeista był zatem niewygodną ręką w talii włodarzy Sharks. Jego bagaż problemów był równie okazały, co wynagrodzenie. Obciążał on bowiem klubowy budżet kwotą siedmiu milionów dolarów rocznie.
Szatnia jego (byłej już) ekipy zdawała się być jednomyślna – Evander Kane był w niej wielce niepożądany. W trwającym sezonie NHL jego karta statystyk jest czysta. W trakcie rozgrywek został zesłany do filialnego klubu – San Jose Barracuda z AHL – gdzie w 5 meczach zdobył 2 gole i 6 asyst.
Złamanie koronawirusowych restrykcji postawiło krzyżyk przy jego nazwisku. Pomocną dłoń do Kanadyjczyka wyciągnęli Edmonton Oilers. Do tej pory Kane miał okazję występować w swojej ojczyźnie dla Winnipeg Jets, którzy przejęli schedę po Atlanta Thrashers.
Z „Nafciarzami” podpisał on roczny kontrakt opiewający na kwotę nieco ponad dwóch milionów dolarów. Nowy klub Kane’a znajduje się obecnie na 11. pozycji w Konferencji Zachodniej, choć ma on na koncie najmniej rozegranych spotkań.