zklepy.pl
Image default

Rosyjskie działa czy fińska filozofia? Unia zmierzy się z STS-em

W trwającym sezonie Polskiej Hokej Ligi nie było drużyny, która nie przebrnęłaby przez mniejszy, bądź też większy kryzys. Zarówno hokeiści Re-Plast Unii Oświęcim, jak i Ciarko STS-u Sanok znaleźli się w tym sezonie na kilku wyboistych zakrętach. Kto utrzyma prosty kurs na półfinał play-offów? Odpowiedź na to pytanie przyniosą nam bezpośrednie pojedynki obydwu drużyn.

Zmiana kierunku

Nie bójmy się tego napisać wprost. Na początku sezonu Re-Plast Unia Oświęcim otarła się o hokejową śmieszność. Huczne wzmocnienia, wielkie aspiracje, zapowiadana nowa jakość, wizja wspaniałych obchodów 75-lecia istnienia klubu i… trzy porażki na start z rywalami, którzy nie byli wymieniani w pierwszym szeregu jako faworyci do zdobycia złota.

Choć poprawa wyników była kwestią czasu, największe nazwiska w oświęcimskiej szatni nie wnosiły zbyt wiele do gry zespołu. Bez żalu pożegnano się zatem z Zackarym Phillipsem, Jessem Dudasem czy Tylerem Wishartem. Wkrótce Oświęcim opuścił także Cole MacDonald i de facto z kanadyjskiego zaciągu nie ostał się już nikt.

Trener Tom Coolen udzielił sporego kredytu zaufania swym rodakom i boleśnie się sparzył. Oświęcimscy działacze postawili na diametralnie odmienny kierunek, spoglądając śmiało na wschód. Tym oto sposobem nad Sołę zawitali bracia Strielcowowie, Nikołaj Stasienko, Jegor Orłow, a w późniejszym czasie także Maksim Rogow oraz Daniił Apalkow.

Unia złapała sporo wiatru w żagle i przez pewien czas uprawiała najatrakcyjniejszy dla oka hokej w całej lidze. Pod koniec rozgrywek zabrakło jej jednak tlenu, który umożliwiłby zakończyć jej rozgrywki na pierwszym miejscu w tabeli.

O celach, jakie są stawiane przed drużyną w decydującej fazie sezonu, nie trzeba chyba głośno mówić. Największą obawę może stanowić postawa Clarke’a Saundersa, który z każdym kolejnym sezonem w biało-niebieskich barwach obniżał swe loty. W tym sezonie przytrafiły mu się występy tragiczne, ale i zdarzało mu się również nawiązywać do swej najlepszej dyspozycji. Zobaczymy, czy kanadyjski golkiper zdążył poukładać sobie wszystkie elementy hokejowego rzemiosła na należnym im miejscu.

Fińska strategia

Sporo działo się także na Podkarpaciu. We wczesnej fazie sezonu końca dobiegła misja Marka Ziętary, którą pierwotnie rozplanowano na trzy lata. W pewnym momencie, coś jednak pękło. Drużyna nie potrafiła uczynić pożądanego progresu, a w nogach sanockich zawodników widać było swego rodzaju blokadę.

Część problemów zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy stery tymczasowo przejął Marcin Ćwikła. W poczynaniach sanoczan ponownie dało się zobaczyć znacznie więcej swobody i luzu. Na wyższe obroty wskoczyli zawodnicy zagraniczni, których wkrótce sporą jakością wsparł Aleksandr Mokszancew.

Działacze STS-u długo poszukiwali nowego szkoleniowca, lecz w końcu udało im się parafować kontrakt z ciekawym, jak na nasze ligowe standardy, trenerem. Nie powinno nikogo dziwić, iż ich wybór padł na Fina. Miika Elomo może pochwalić się sporym doświadczeniem wyniesionym z pracy z fińską młodzieżą, choć nieobce mu również prowadzenie drużyn seniorskich.

Elomo nie okazał się być jednak cudotwórcą. W tak krótkim czasie ciężko jest narzucić swój własny styl gry, toteż fiński trener musi opierać się głównie na wzorcach wypracowanych w poprzednich miesiącach. Nie bał się on jednak odważnie postawić na Dominika Salamę, który wygryzł między słupkami Spěšný’ego, potwierdzając przy tym swój potencjał.

Skoro o potencjale mowa, w tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o Jakubie Bukowskim. Wychowanek STS-u już w poprzednim sezonie pokazał, iż jest obdarzony naturalną łatwością w wypracowywaniu strzeleckich sytuacji. W trwających rozgrywkach dołożył jeszcze do niej ponadprzeciętną skuteczność. Efekt? Korona króla strzelców sezonu zasadniczego na skroniach 21-latka.

Nieobliczalna para

Choć różnica dzieląca w tabeli Re-Plast Unię Oświęcim oraz Ciarko STS Sanok może wskazywać na to, że biało-niebieskich czeka łatwa przebieżka, oświęcimskich hokeistów respektem do rywala powinny napawać wyniki osiągnięte w sezonie zasadniczym. Lepszym bilansem w bezpośrednich meczach może bowiem pochwalić się STS.

Podopiecznym Toma Coolena jedynie raz udało się w zdecydowany sposób zaznaczyć swą wyższość. Było to 20 grudnia, kiedy to Unia przed własną publicznością zwyciężyła aż 6:1. Takie rozterki potwierdzają tylko, że czekają nas najbardziej zacięte play-offy od lat.

Najnowsze artykuły

Zasłużeni finaliści. Panujący mistrz czy 20-letni pretendent?

Redakcja

A więc (znów) „Święta Wojna”. Stawką finał fazy play-off

admin

Powtórka z rozrywki. Czy JKH weźmie rewanż za ubiegłoroczny ćwierćfinał?

Skomentuj