zklepy.pl
Image default

Starcie ekip za pucharową burtą. Dziś powrócą ligowe emocje! [TRANSMISJA]

Jedenastodniowa przerwa w rozgrywkach dłużyła się niemiłosiernie, lecz powrót ligowych zmagań zostanie okraszony soczystym hitem. Zarówno GKS Tychy, jak i JKH GKS Jastrzębie skupiają się teraz tylko i wyłącznie na wywalczeniu sobie jak najlepszej pozycji przed zakończeniem sezonu zasadniczego. Obydwie ekipy nie wywalczyły sobie bowiem awansu do Pucharu Polski. Ambicję tyszan drażni dodatkowo fakt, iż w tym sezonie nie byli w stanie pokonać obecnych mistrzów Polski.

Kredyt zaufania

Nie da się ukryć, iż w Tychach po obfitych w sukcesy latach, nadeszły chude czasy. Poprzedni sezon można było określić wypadkiem przy pracy, lecz i trwające rozgrywki nie są wcale bardziej udane. Tyski GKS wciąż poszukuje swego stylu i tożsamości, mając olbrzymie problemy z ustabilizowaniem formy. Kibice winnego upatrują w pierwszej kolejności w osobie trenera – Krzysztofa Majkowskiego. Choć wielu sympatyków obiecywało sobie, iż miniona przerwa miała być czasem zmian i rewolucji, które – w ich odczuciach – miałyby uratować sezon, to włodarze klubu obdarzyli dotychczasowego szkoleniowca sporym kredytem zaufania, licząc na pozytywne rozstrzygnięcie w play-offach.

Zmiany, jakie do tej pory spotkały trójkolorowych, są kosmetyczne. Podziękowano bowiem tylko Ondřejowi Raszce i Arkadiuszowi Sobeckiemu, odpowiedzialnemu za przygotowanie bramkarzy. W tym okresie nie poczyniono jednak żadnych transferów przychodzących. W Tychach wszyscy mieli nadzieję, iż do Polski wróci Anton Svensson, który miałby stanowić konkurencję dla Kamila Lewartowskiego, lecz szwedzki golkiper zdecydował się pozostać w swojej ojczyźnie.

Nie oznacza to jednak, iż tyszanie powrócą do ligowych rozgrywek niewzmocnieni. Sporą wartość dodaną powinien stanowić powrót Jeana Dupuya, którego na początku sezonu z gry wykluczył uraz, a który w pojedynkę potrafił stanowić o obliczu zespołu. Tyscy kibice mają więc za kogo trzymać kciuki, wszak w tym sezonie ich ulubieńcy nie byli w stanie znaleźć jeszcze patentu na ekipę znad czeskiej granicy.

Poważny sprawdzian

Początek sezonu nie ułożył się po myśli aktualnych mistrzów Polski. Co prawda, zebrali oni cenne doświadczenie w Champions Hockey League i sięgnęli po Superpuchar Polski, lecz nie mogą być oni usatysfakcjonowani swą obecną pozycją w lidze. Na ich nieszczęście, jej konsekwencją był brak kwalifikacji do Pucharu Polski. Dla jastrzębian to spory cios, wszak to właśnie oni sięgali po to trofeum w ostatnich trzech edycjach.

Przyczyny porażki mistrzów Polski rozłożyłem już na czynniki pierwsze w moim felietonie. W Jastrzębiu-Zdroju zarówno sztab trenerski, jak i sami zawodnicy wierzą, że blisko dwutygodniowa przerwa pozwoli im na regenerację oraz reset głów. Na początku trzeciej rundy PHL udanie zrewanżowali się oni za ostatnią porażkę Comarch Cracovii, wygrywając u siebie po zaciętym meczu 4:3. To dobry punkt wyjścia do wspięcia się w ligowej tabeli.

Wszystko będzie zależne od tego, jaką dyspozycję wypracują sobie zawodnicy, od których powinno oczekiwać się najwięcej. Roman Rác od dawna stanowi bardzo pewny punkt zespołu, lecz do osiągnięć z poprzedniego sezonu wciąż nie potrafi nawiązać Martin Kasperlík. Na lepsze występy liczy także Frenks Razgals, który w ostatnim starciu z „Pasami” przełamał passę dziesięciu meczów bez zdobytej bramki. O jego potencjale najlepiej świadczy fakt, iż otrzymał on ostatnio powołanie do pierwszej kadry Łotwy, która rozgrywała turniej w duńskim Esbjergu. Sporo zależy także od tego, czy do swej optymalnej dyspozycji zdoła powrócić jastrzębska obrona. Wiele wydaje się być jednak uzależnione od powrotu Mārisa Jassa i Mateusza Bryka.

Czas na kolejny thriller?

W porównaniu do poprzedniego sezonu, trwające rozgrywki Polskiej Hokej Ligi należą do niezwykle zaciętych. Wystarczy przypomnieć sobie chociażby przebieg ostatniego bezpośredniego starcia obydwu drużyn. Podopieczni Róberta Kalábera zwyciężyli ostatecznie 3:2, choć żadna ze stron nie mogła być pewna rozstrzygnięcia aż do końcowej syreny. Nic nie wskazuje na to, by dziś miało być inaczej, wszak celem obydwu drużyn są tylko trzy punkty.

Statystyki

GKS Tychy:

Lider klasyfikacji kanadyjskiej: Christian Mroczkowski – 18 punktów (7 goli, 11 asyst).

Najlepsi strzelcy: Christian Mroczkowski, Dienis Sierguszkin, Bartłomiej Jeziorski – 7 goli.

Najlepsi asystenci: Christian Mroczkowski, Jason Seed – 11 asyst.

Bramkarze:

  • Kamil Lewartowski – 16 meczów, 92,0% skuteczności, 2,36 GAA,
  • Ondřej Raszka – 4 mecze, 91,8% skuteczności, 2,35 GAA.

Rekord: 10-1-7-1 – 3. miejsce.

Bilans bramkowy: +10 (58:48) – 5. miejsce.

Skuteczność w przewagach: 22% (15/69) – 5. miejsce.

Skuteczność w osłabieniach: 79% (54/68) – 5. miejsce.

JKH GKS Jastrzębie:

Lider klasyfikacji kanadyjskiej: Egils Kalns – 18 punktów (8 goli, 10 asyst).

Najlepszy strzelec: Egils Kalns – 8 goli.

Najlepsi asystenci: Roman Rác, Vitālijs Pavlovs, Siarhiej Bahalejsza – 10 asyst.

Bramkarze:

  • Patrik Nechvátal – 13 meczów, 90,2% skuteczności, 2,69 GAA,
  • Michał Kieler – 6 meczów, 88,7% skuteczności, 2,79 GAA.

Rekord: 10-0-7-0 – 5. miejsce.

Bilans bramkowy: +14 (61:47) – 3. miejsce.

Skuteczność w przewagach: 19% (12/62) – 8. miejsce.

Skuteczność w osłabieniach: 79% (60/76) – 6. miejsce.

Najnowsze artykuły

Zasłużeni finaliści. Panujący mistrz czy 20-letni pretendent?

Redakcja

A więc (znów) „Święta Wojna”. Stawką finał fazy play-off

admin

Powtórka z rozrywki. Czy JKH weźmie rewanż za ubiegłoroczny ćwierćfinał?

Skomentuj