zklepy.pl
Image default

Widoczny progres. Sanoczan stać na wiele

Po poradzeniu sobie z problemami przed minionym sezonem, władze sanoczan stanęły na głowie, by wycisnąć maksimum z drużyny. To im się udało. Sezon zakończony na szóstym miejscu to jedno, ale widać gołym okiem, że kierunek jaki obrali jest prawidłowy.

Demony przeszłości

Na krótko przed rozpoczęciem sezonu zasadniczego Polskiej Hokej Ligi, pożar strawił część zakładów firmy Ciarko, będącą głównym sponsorem drużyny znad Sanu. Gruchnęła więc wiadomość, że wobec poniesionych strat, przedsiębiorstwo musi zmniejszyć finansowanie. Powróciły więc demony przeszłości, gdyż pojawił się strach, że drużyna nie przystąpi do rozgrywek. To byłby cios dla wszystkich kibiców polskiego hokeja.

Tak się jednak nie stało. Z pomocą przyszła firma Marma, która pokryła brakującą kwotę pozwalającą przystąpić do sezonu i to na godnym poziomie. Wszystko udało się niemal na ostatnią chwilę. Ogromne starania sanockich włodarzy zostały zakończone sukcesem.

Kierunek północny

Klub postanowił, że wzmocni skład kilkoma zawodnikami z Finlandii. Czy była to dobra decyzja? Jak najbardziej. Co prawda, ściągnięci do klubu hokeiści nie byli pokroju Eetu Elo czy Riku Sihvonena, ale byli naprawdę solidni. Ponadto trener Miika Elomo stworzył bardzo równy skład. Najlepszym zawodnikiem minionej kampanii w Sanoku, jednym głosem wszyscy uznają Kallego Valtolę. Trudno się dziwić. Fiński obrońca rozegrał wręcz doskonały sezon. Był najlepiej punktującym obrońcą w lidze.

Na pochwałę zasługuje również Ville Heikkinen. Ten fiński napastnik imponował w ataku. Poza tym, że był skuteczny to potrafił też świetnie obsłużyć swoich kolegów dobrym dograniem.

Ponadto świetnym ruchem transferowym było ściągnięcie braci Lorraine. Johan i Elliot niemal z marszu stali się kluczowymi zawodnikami zespołu.

Wszystkie wyżej wymienione ruchy były strzałem w dziesiątkę, patrząc na to jakim budżetem operował ten klub.

W wychowankach nadzieja

Sanok od dawna słynie z „produkowania” wartościowych zawodników. Dwa sezony temu w sanockiej drużynie brylował przecież Jakub Bukowski, który przeprowadził się jednak do Tychów. Teraz może i nie było wśród obecnej kadry takiej strzelby jak „Bukoś”, ale obecni wychowankowie byli równie mocni. Konrad Filipek został obdarzony wielkim zaufaniem przez trenera i mimo zaledwie 23 lat, na jego piersi pojawiła się literka „A”.

Nie można też nie wspomnieć o dwójce perspektywicznych obrońców. Karol Biłas i Bartosz Florczak w ostatnim roku zrobili na tyle duży progres, że Róbert Kaláber sprawdził ich w kilku sparingach reprezentacji. Do Nottingham może i nie pojechali, ale do niemal do końca zgrupowania liczyli się w grze o wyjazd na Mistrzostwa Świata Dywizji IA.

Rokroczny progres

Przy reaktywacji sanockiego hokeja, prezes Michał Radwański studził emocje kibiców mówiąc, że patrzą długofalowo na rozwój drużyny. Jego słowa znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Sezon 2020/2021 zakończyli bowiem na 8. miejscu. Rok później sanoczanie skończyli o lokatę wyżej.

Nie tylko widać poprawę w grze, ale też w budowie składu. Obsada bramki wydaje się być solidna. Dominik Salama to naprawdę dobry bramkarz. Obrona jest mocna i wyrównana, zaś ofensywa składa się zarówno z ofensywnych zawodników, jak i tych bardziej fizycznych, odpowiedzialnych za nieco inne aspekty.

Tyskie fatum

Sanoczanie do fazy play-off przystąpili z szóstego miejsca i trafili na GKS Tychy, tak samo jak dwa sezony wcześniej. Bilans po dwóch ćwierćfinałach z tyszanami nie jest korzystny. Jest wręcz fatalny. Trójkolorowi uporali się bowiem z drużyną z Sanoka w ośmiu meczach. Dwukrotnie ich pokonali w stosunku 4-0.

W minionym sezonie, wyniki były „na styku”. Pierwszy mecz bowiem zakończył się wynikiem 5:4 dla GKS-u Tychy. Mimo pogoni za wynikiem, sanoczanom nie udało się odwrócić losów tego spotkania. W drugim meczu, tyszanom udało się już wygrać dwiema bramkami, bowiem mecz zakończył się 4:2.

Prawdziwą bitwą zakończył się mecz numer trzy. O zwycięstwie decydowała dogrywka, ale okoliczności jakie towarzyszyły temu meczowi były wręcz niezwykłe. Do 59. minuty utrzymywał się remis 3:3. Na minutę przed końcem jednak jeden z gospodarzy otrzymał dwie karne minuty. Wydawało się, że to goście zdobędą bramkę na prowadzenie, stało się jednak coś innego. To Ville Heikkinen znalazł drogę do bramki i to jego drużyna wygrywała na minutę przed końcem. Chwilę później kolejny zawodnik Marmy Ciarko STS-u Sanok zjechał na ławkę kar. Tyszanie grali w sześciu na trzech. W kluczowej fazie akcji, Ville Heikkinen wybił gumę wprost w tyskiego obrońcę, krążek powędrował przed bramkę, a na sekundę przed końcową syreną gola na remis zdobył Bartłomiej Jeziorski. W dogrywce sposób na sanoczan znalazł Alexandre Boivin. Wtedy była największa szansa podopiecznych Miiki Elomo na odwrócenie losów tej rywalizacji, jednak los chciał inaczej.

Ostatni mecz był już bez historii i to tyszanie przeszli do półfinału. Łatwo im jednak nie było, a sanoczanie wysoko postawili poprzeczkę.

Nie zmarnować potencjału

Priorytetem przed nadchodzącym sezonem 2023/2024 powinna być budowa składu w oparciu o kadrę z zeszłej kampanii. Już jednak wiemy, że Kalle Valtola i Ville Heikkinen, którzy byli kluczowymi graczami, przeszli do Tauron Re-Plast Unii Oświęcim. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby nadal ściągać wartościowych zawodników z północy.

Ponadto świetni wychowankowie mogą pomóc tejże drużynie w realizacji celów. Niewątpliwie drużyna z Sanoka jest już na tyle dojrzałą ekipą, że powoli może aspirować do rywalizacji na końcu sezonu z najlepszymi drużynami. Pytanie tylko brzmi, jakim budżetem będzie dysponować Michał Radwański.

Poprzednie podsumowania:

KH Energa Toruń

Zagłębie Sosnowiec

Tauron Podhale Nowy Targ

Najnowsze artykuły

Jak długo Bytom będzie wracał do gry? Przyglądamy się sytuacji BS Polonii

Redakcja

A więc (znów) „Święta Wojna”. Stawką finał fazy play-off

admin

Głodni tyszanie kontra odrodzone „Szarotki”. Kto awansuje do półfinału?

admin

Skomentuj